Pozostanie jedno miejskie schronisko. Powstanie dziesięć prywatnych, cmentarz i kwarantanna - tak ma wyglądać w stolicy program opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Projekt trafia właśnie do rąk prezydenta Warszawy.
Na wszystko potrzeba ok. 17-20 mln zł. Najwięcej (aż 12 mln zł), pochłonie modernizacja miejskiego schroniska Na Paluchu.
Mniej zwierząt
Nowy projekt zakłada: zmniejszenie o blisko jedną trzecią liczby psów i kotów ze schroniska Na Paluchu (jest ich około półtora tysiąca); ok. 500 zwierząt trafi do dziesięciu prywatnych przytulisk założonych 20-30 km od centrum Warszawy; prowadzeniem tych przytulisk zajmą się właściciele posiadłości, na których powstały (dostaną wynagrodzenie od miasta, wyliczone za każdego psa w zależności od jego wagi); powstaną przytuliska, np. dla psów starych, szczeniąt, suk itp.
- Prywatne azyle dla zwierząt sprawdziły się na Ursynowie. Ten sukces chcemy powtórzyć w całym mieście - planuje Dorota Będkowska, pełnomocnik prezydenta ds. zwierząt. Tajemnicą pozostają szczegóły, np. to, gdzie powstaną przytuliska (o lokalizacjach ma przesądzić łatwy dojazd i brak osiedli w sąsiedztwie) oraz ile pieniędzy dostaną ich właściciele. Jak będą weryfikowani? Muszą być niekaralni, a co miesiąc sprawdzą ich weterynarze.
Więcej kastracji
Lech Kaczyński dostał wczoraj obszerny dokument. Dowie się z niego, że ma powstać: tzw. grzebowisko, czyli cmentarz dla zwierząt wraz z krematorium (Będkowska: "Musimy gdzieś palić ciała zwierząt np. zabitych na drodze"); sześć-siedem tzw. ekopatroli (to jednostki straży miejskiej przeszkolone w łapaniu zwierząt); na lotnisku Okęcie - pomieszczenie do kwarantanny dla zwierząt przechwyconych z przemytu.
W najbliżsych tygodniach programem zajmie się Rada Warszawy. Ma go zaakceptować i znaleźć nań pieniądze w budżecie miasta. Jeśli tak się stanie, już w kwietniu zostanie ogłoszony przetarg na wybór przytulisk. Powinny być otwarte w połowie roku.