Przyjęta przez Parlament Europejski unijna dyrektywa tytoniowa, która przewiduje m.in., że dopiero w 2020 r. z rynku UE znikną papierosy mentolowe, daje szansę na to, że polski przemysł tytoniowy nie poniesie strat - uważa wicepremier Janusz Piechociński.
"Z dużą determinacją osobiście walczyłem, by poprawić warunki, które były w pierwszym przedłożeniu (projektu dyrektywy tytoniowej). Nie zawsze uzyskałem powszechne wsparcie. Bo mówimy o walce z nikotyną" - powiedział w czwartek w radiowej "Trójce" szef resortu gospodarki.
Jak mówił, nikt nikogo nie chce zmuszać do palenia tytoniu, ale chodziło o zabezpieczenie polskich interesów. "I myślę, że ten okres przejściowy, jeśli chodzi o papierosy zapachowe, a także istotne przesunięcia dają szansę na to, że polski przemysł tytoniowy nie poniesie strat" - podkreślił wicepremier.
Parlament Europejski ostatecznie poparł w środę unijną dyrektywę tytoniową. Zmiany w dyrektywie mają zniechęcać do sięgania po papierosy, szczególnie młodych ludzi. Według szacunków każdego roku palenie tytoniu zabija 6 mln osób na świecie i 700 tysięcy w Europie.
Zgodnie z nowymi przepisami ostrzeżenie o szkodliwości palenia tytoniu dla zdrowia powinno zajmować 65 proc. obu stron opakowania papierosów; zakazane mają być atrakcyjne opakowania, np. przypominające szminkę czy perfumy. Jedno opakowanie będzie musiało zawierać co najmniej 20 papierosów.
Od 2016 r. mają być zakazane papierosy z dodatkami smakowymi; listę tych dodatków opracować ma Komisja Europejska. Wyjątkiem objęto papierosy mentolowe, dla których wprowadzony zostanie 4-letni okres przejściowy, co oznacza, że zakaz wejdzie w życie dopiero latem 2020 r.
Zakazowi mentoli sprzeciwiała się Polska, będąca największym producentem gotowych wyrobów tytoniowych i drugim, co do ilości producentem tytoniu w UE; przoduje też, jeśli chodzi o popularność cienkich papierosów typu slim i mentoli.
Pierwotny projekt dyrektywy tytoniowej, zaproponowany przez Komisję Europejską, przewidywał także wprowadzenie zakazu sprzedaży cienkich papierosów (slim), co zostało jednak odrzucone zarówno przez kraje Unii, jak i PE.
Na skutek sprzeciwu PE nie przeszła też propozycja Komisji, by papierosy elektroniczne traktowano jak produkty medyczne, czyli żeby były rejestrowane i sprzedawane głównie w aptekach. Zgodnie z przyjętymi w środę przepisami papierosy elektroniczne będą dopuszczone na rynek, jako konsumpcyjne produkty tytoniowe, ale w krajach, w których są uznawane za farmaceutyki, nadal będą mogły za takie uchodzić. Maksymalne stężenie nikotyny w e-papierosach będzie mogło wynosić 20 mg/ml. Mają być dopuszczone uzupełnialne wkłady do papierosów elektronicznych, a wielkość wkładów jednorazowych nie będzie mogła przekraczać 2 ml.
Komisja Europejska będzie mogła zabronić określonych typów e-papierosów lub wymienialnych wkładów, jeśli taki uzasadniony zakaz wprowadzą co najmniej trzy kraje UE. Państwa będą mogły też zabronić transgranicznego handlu wyrobami tytoniowymi przez internet (a więc i papierosami elektronicznymi). Wówczas sprzedawcy nie będą mogli dostarczać produktów do tych krajów. E-papierosy mają być objęte zakazem reklam, tak jak pozostałe wyroby tytoniowe.
Jak szacuje KE, dzięki zmianom w dyrektywie konsumpcja tytoniu może spaść o 2 proc. w ciągu pięciu lat. Liczba palaczy w UE zmniejszyłaby się o 2,4 mln.
9461472
1