Osiem ofiar śmiertelnych i setki zalanych domów – to skutki najgorszych od lat powodzi w Wielkiej Brytanii. Woda zalała także wiele dróg i pól w południowych regionach kraju, a setki ludzi zostały pozbawione dachu nad głową.
Powodzie na Wyspach są wynikiem ulewnych deszczy, które pojawiały się tam w ostatnich tygodniach. Wiele rzek wylało i zalało rozległe tereny. Nadal obowiązuje 100 ostrzeżeń przed powodzią na terenie Anglii i jedno w Walii.Największe ryzyko wystąpienia kolejnych rzek z brzegów występuje na południu, południowym wschodzie i południowym zachodzie Anglii, a także wzdłuż południowych i zachodnich wybrzeży Walii.
Prawie 5,5 metra wody
W walce z żywiołem brytyjskie służby ratownicze używają specjalistycznego sprzętu do wypompowania wody z zalanych posesji. Ochronę przed wysoką wodą tworzą również tysiące worków z piaskiem układanych wzdłuż brzegów rzek i granic posesji.
Specjaliści podają, że w piątek rano na Tamizie w punkcie pomiarowym w Goring odnotowano rekordowy stan wody (5,44 m). Według prognoz z każdą godziną powinien on się zmniejszać. Synoptycy przewidują, że w weekend pojawi się sporo rozpogodzeń i nie powinno padać.
Nie powinno padać
Mimo, że pogoda ma się poprawić w kolejnych dniach i nie obowiązują nowe ostrzeżenia przed deszczem, na drogach nie będzie najbezpieczniej. Pojawią się bowiem oblodzenia.
Od czasu świąt Bożego Narodzenia, pogoda na Wyspach przyczyniła się do śmierci ośmiu osób. Zalanych zostało ponad 1,7 tys. budynków w Anglii i kolejnych 140 w Walii. Mieszkańcy czekają na wypłatę odszkodowań.