Rybacy uszczęśliwieni na siłę. Przymusowy postój przy kei od czerwca do września wprowadzono wcześniej, teraz rybacy dostali dodatkowe dni wolne: niedziele i święta. Takie dodatkowe dni ochronne na połów dorszy na Bałtyku ustaliło Ministerstwo Rolnictwa. Rozporządzenie ukaże się prawdopodobnie na początku tygodnia. Rybacy są zaskoczeni. Mówią, że inaczej ustalali z Departamentem Rybołówstwa.
To prawdopodobnie ostatnia niedziela w tym roku, gdy kutry mogły wyjść w morze. Dodatkowy okres ochronny na dorsze narzuciła Komisja Europejska. Na Bałtyku Zachodnim 30 dni, na Wschodnim 27. Ministerstwo Rolnictwa zdecydowało, że zakaz będzie obowiązywał w z góry określone niedziele i święta. O planach resortu samorząd rybacki dowiedział się od nas. Armatorzy blisko dwa miesiące pertraktowali z ministerstwem warunki wprowadzenia okresów ochronnych. W styczniu podpisano nawet porozumienie.
Jednak decyzja Departamentu Rybołówstwa ma z nim niewiele wspólnego. Rybacy chcieli, by na poczet dodatkowego okresu ochronnego zaliczyć dni, gdy z powodu sztormu, zalodzenia, czy awarii kutra nie wychodzą w morze. Każdy dzień postoju w porcie to dla rybaków straty, tym bardziej, że koszty utrzymania jednostek wzrosły. Samo paliwo kosztuje dwa razy tyle co w roku 2004. Rybacy obliczyli, że spędzają w portach średnio 150 dni w roku.
Zdaniem specjalistów z Unii dorszy jest coraz mniej, stąd wydłużone okresy ochronne. Rybacy twierdzą, że dorszy jest pod dostatkiem tylko starym członkom Unii zależy na pozbyciu się polskiej konkurencji. Plany Unii Europejskiej dotyczące ograniczenia połowów na Bałtyku stają się faktem. Co drugi kołobrzeski armator zamierza zezłomować jednostkę, bo nikogo nie stać na utrzymywanie kutra przy kei przez blisko pół roku.