Na wniosek Polski, wejście w życie kontrowersyjnego porozumienia o liberalizacji handlu rolnego z Węgrami odłożono do połowy listopada.
Poinformował o tym węgierski wiceminister spraw zagranicznych Istvan
Major. Zgodziliśmy się na polską propozycję, wychodząc z założenia, że od
połowy listopada strona polska będzie gotowa do realizacji ustaleń –
powiedział Major "Gazecie Wyborczej". Podkreślił, że jest absolutnie pewien, że
wrześniowe ustalenia będą realizowane.
Porozumienie o liberalizacji
handlu podpisano 13 września w Budapeszcie. Zgodnie z nim od 15 października
miały zostać obniżone polskie cła na importowaną z Węgier pszenicę, drób, mięso
wieprzowe i koncentrat pomidorowy. W zamian Węgrzy mieli znieść nałożone na nas
w maju tego roku restrykcje, które blokowały eksport słodyczy i suszu warzywnego
z Polski, a także zwiększyć kontyngent na nasze produkty rybne.
Dokument
podpisał wiceminister gospodarki Marek Wejtko. Natychmiast zaprotestował
wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski, twierdząc, że wszystko
odbyło się za jego plecami, a porozumienie jest niebezpieczne dla polskiego
rynku.
To nie jest umowa międzynarodowa, lecz tylko protokół ustaleń,
który wymaga jeszcze zatwierdzenia przez Radę Ministrów – uznał w końcu nasz
rząd. Do tej pory ustaleń tych nie zatwierdził.
Polski radca handlowy w
Budapeszcie Cezary Beczkiewicz powiedział "Gazecie", że Polska zwróciła się do
węgierskich partnerów o przeprowadzenie dodatkowych rozmów w Warszawie w
pierwszej połowie listopada. Nie wiadomo na razie, czy rząd Leszka Millera
spróbuje renegocjować wrześniowe porozumienie.
Gdyby Polska nie zgodziła
się na wprowadzenie porozumienia w życie w połowie listopada, Węgrzy mogliby
zareagować wprowadzeniem dodatkowych sankcji, które szczególnie w okresie
przedświątecznym mogłyby dotknąć polskich eksporterów słodyczy. Na liście
produktów zagrożonych wprowadzeniem ceł odwetowych (51,2 proc.) znajdują się
bowiem herbatniki, gofry, ciastka i guma do żucia, które z powodzeniem są
sprzedawane na tutejszym rynku. Wyroby to dołączyłyby tym samym do cukierków,
które Węgry już pod koniec maja obłożyły zaporowym cłem w odwecie za polskie
ograniczenia na import węgierskiej pszenicy i przecieru pomidorowego.
W
polsko-węgierskich kontaktach handlowych rysuje się tymczasem możliwość dalszej
liberalizacji w zakresie dostępu polskich przewoźników na tutejszy rynek. Jak
poinformował minister gospodarki i transportu Istvan Csillag, od przyszłego roku
pula zezwoleń na korzystanie z węgierskich dróg zostanie zwiększona o 25 proc. i
będzie uruchamiana w systemie półrocznym. Obecnie węgierski rząd udziela polskim
przewoźnikom jedynie 40 tys. zezwoleń, co bardzo utrudnia transport towarów na
Węgry. Pełna liberalizacja ma nastąpić dopiero po wejściu obu krajów do Unii
Europejskiej.