W Bałtyku gwałtownie maleje liczba gatunków morskiej fauny. Powodem jest coraz większy niedobór tlenu w wodzie. Niektóre rejony morza, na przykład Zatoka Fińska, stają się wodną pustynią.
Najnowsze obserwacje bałtyckich gatunków zwierząt dały najgorsze wyniki, jakie kiedykolwiek uzyskano. W Zatoce Fińskiej, spośród 47 miejsc, w których dotychczas występowała bogata fauna w głębokich wodach, tylko w czterech miejscach stwierdzono jej istnienie - alarmują naukowcy z Fińskiego Instytutu Środowiska.
Dramatyczny obraz bałtyckiej flory uzyskali naukowcy na podstawie badań przeprowadzonych w północnym regionie akwenu. Uczeni z sześciu krajów (Francuzi, Włosi, Niemcy, Finowie, Estończycy, Litwini) pracowali na pokładzie dwóch statków badawczych. W 37 badanych miejscach stwierdzono całkowity brak zwierząt. Natomiast we wszystkich obserwowanych miejscach na głębokości od 50 do 60 metrów występuje niedobór tlenu. Niestety, również we wszystkich obserwowanych miejscach, właśnie w tej niedotlenionej strefie, zaobserwowano obecność toksycznych gazów, głównie siarkowodoru i azotu, a także fosforu.
- Poprzednie najgorsze wyniki pochodzą z roku 1995, niestety, obecnie uzyskaliśmy jeszcze bardziej zatrważające - powiedział dr Harri Kankaanpaa z Fińskiego Instytutu Badań Morskich, kierujący zespołem naukowców pracujących na pokładzie statku "Aranda". Taki katastrofalny stan bałtyckiej wody jest rezultatem masowego zanieczyszczania rzek wpadających do morza w krajach nadbrzeżnych w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Poza tym, osady denne z natury rzeczy pochłaniają duże ilości tlenu.
- Owszem, proces zmniejszania dopływu azotanów do wód Bałtyku już się rozpoczął, na przykład w Sankt Petersburgu powstała ogromna oczyszczalnia ścieków. Ale korzystne efekty w środowisku będą widoczne nie prędzej niż za kilkadziesiąt lat - przypomniał Fin.
Na obszarze zlewiska Bałtyku leży dziewięć państw. Najwięcej substancji szkodliwych wnoszą duże rzeki południowego i wschodniego Bałtyku - Odra, Wisła, Dźwina, Niemen i Newa.
Najpoważniejszym problemem akwenu są zanieczyszczenia substancjami biogenicznymi. Na przykład rocznie dostaje się do morza blisko 800 tys. ton związków azotu i 40 tys. ton związków fosforu. Niestety, najwięcej tych substancji pochodzi z Polski. Równie niebezpieczne dla życia w morzu są metale ciężkie - rocznie do Bałtyku trafia około 14 ton rtęci, 25 ton kadmu, ponad 4 tys. ton cynku, 1,6 tys. ton miedzi, 350 ton ołowiu.
Naukowcy szacują, że rocznie do Bałtyku dostaje się nawet 70 tys. ton substancji ropopochodnych. W przeliczeniu na jednostkę objętości wody jest to dwa razy więcej niż trafia do Morza Północnego i trzy razy więcej niż do północnego Atlantyku.