Ministerstwo Rolnictwa określiło w końcu minimalną ilość biokomponentów, jakie będą dodawane do paliw. Od 1 stycznia producenci będą musieli wprowadzić minimum 1,6 proc. bioetanolu do benzyn. Jednak już w październiku ilość ta wzrośnie do prawie 2,5 proc.
Określając wysokość limitów resort rolnictwa zapewne nie chciał straszyć kierowców, którzy pamiętają przestrogi producentów samochodów i wizję psujących się silników – dlatego ustalono poziom biodadatków taki, jaki w praktyce stosowany jest już teraz. Drugi powód to nieprzygotowanie branży spirytusowej i paliwowej do produkcji i dystrybucji większej ilości boidodatków. Trzeci – niskie plony zbóż, ziemniaków i rzepaku, który będziemy musieli importować. W grę wchodzi jeszcze brak profesjonalnej bazy przetwórczej.
Czy więc na razie możemy być spokojni o silniki? Według specjalistów – tak, ale jeśli biokomponentów będzie więcej – ustawa dopuszcza nawet 5 proc. – jakość benzyn sprzedawanych na stacjach paliw spadnie.
Co innego mówią jednak eksperci z Ministerstwa Rolnictwa – zapewniają, że wzrost ilości biokomponentów w paliwie, nie zaszkodzi silnikom.
Pewne jest jedno – branżę paliwową czekają teraz rewolucyjne zmiany logistyczne. Ponieważ biododatków nie wolno transportować rurociągami, będą musiały powstać nowe mieszalnie paliwa. Taka operacje będzie kosztować, mogą więc wzrosnąć ceny benzyny, tym bardziej, że zniknąć mają ulgi w akcyzie.
Dodajmy, że ustawa o biopaliwowach, która już za 10 dni ma wejść w życie, została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że ustawa jest wadliwa, bo nie daje nam, możliwości wyboru paliwa, a na producentów narzuca obowiązek wytwarzania paliw z biokomponentami.