MERCOSUR1
TSW_XV_2025

,,Oby nas to nie spotkało''. Firmy boją się bankructwa

5 marca 2012
Sanepid kontroluje, a firmy spokojnie kontrolę przyjmują. Bo muszą. Ale tak naprawdę nie każda firma śpi spokojnie. Za oszustwa trzech firm setki firm w Polsce może niebawem słono zapłacić. Nie wszyscy bowiem przywiązywali baczną uwagę do zakupywanych surowców.

Wszyscy znamy skutki afery z dioksynami czy bakteriami E. Coli. Wiemy też jak na to zareagowali zagraniczni odbiorcy skażonych towarów. Pamiętając o tym każdy przedsiębiorca myśli teraz „oby nas to nie spotkało”. Tymczasem, można powiedzieć, że sól została już rozsypana, a czasu cofnąć się nie da. Firmy produkujące żywność czują się oszukane, a konsumenci wręcz regularnie podtruwani.

Kontrole w toku, ale są pierwsze plotki
Jednak na to, czy faktycznie byliśmy podtruwali solą służącą do posypywania ulic, nie jest jeszcze pewne. Cały czas trwają kontrole przeprowadzane przez Wojewódzkie Stacje Epidemiologiczno-Sanitarne oraz kontrole Głównego Lekarza Weterynarii mające na celu ustalenie, gdzie trafiła sól wypadowa, i jakie firmy mogły paść ofiarą nieuczciwych przedsiębiorców. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na liście znajduje się już ok. 90 firm.

Lista firm na razie nie jest podawana do informacji publicznej z uwagi na dobro firm, ponieważ nie ma całkowitej pewności, że sól przemysłowa była tam stosowana. Pojawiają się jednak plotki, jakoby jedną z firm stosującą skażoną sól był znany producent serków i jogurtów, jednak opinie są bardzo ostrożne. – Musimy poczekać, aż przyjdą wyniki zarówno prac instytutu w Puławach, jak też instytutu weterynarii i przede wszystkim instytutu sanitarnego – powiedziała prok. Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu i dodała – Mamy informację, że instytut w Puławach pragnie przygotować wyniki badań jak najszybciej, jednak nie wiadomo czy to będą dwa dni czy tydzień.

Sprawdzają każde ziarnko soli
Wielkopolski Inspektor Sanitarny poinformował jednocześnie, iż w chwili obecnej prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w związku z otrzymaną ze strony Prokuratury Okręgowej w Poznaniu listą zakładów spożywczych, do których mogła trafić sól wypadowa. Sprawdzone będą absolutnie wszystkie magazyny. W razie najmniejszych wątpliwości zabezpieczeniu ulegnie zarówno sól, jak i produkty z niej wytworzone.

Ponadto w dalszym ciągu prowadzony jest urzędowy pobór próbek soli, które kierowane są do badań w Laboratorium Badania Żywności i Przedmiotów Użytku Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu w kierunku parametrów fizykochemicznych.    

Zakład zamknięty
Jak poinformowała Wojewódzka Stacja Epidemiologiczno-Sanitarna w Poznaniu zakład ZPS Łojewski Sp. z o. o.  został zamknięty przez policję, a cały asortyment soli zabezpieczony. Zabezpieczona i przekazana do Prokuratury została także cała dokumentacja. W trakcie kontroli dokonano pobrania 13 próbek soli z zakładu w Kiełczynku. Próbki zostały przekazane do Laboratorium Badania Żywności i Przedmiotów Użytku Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu w celu zbadania pod względem fizykochemicznym (m.in. zawartość wody, jodu, substancji przeciwzbrylającej). W Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Poznaniu zostanie oznaczona zawartość azotynów i azotanów, siarczanów oraz metali szkodliwych dla zdrowia.  Próbki równoległe zostały pobrane dla Prokuratury, która ma przekazać je do zbadania w innym laboratorium. Na wyniki trzeba jednak czekać przynajmniej do poniedziałku.
                                
Robi się gorąco, ale uczciwi się nie boją
Wśród przedsiębiorstw produkujących żywność z wykorzystaniem większych ilości soli robi się gorąco. Blady strach padł na producentów mięsa, przetworów rybnych, pieczywa oraz przypraw. Niektórzy z nich drżą z myślą o tym, że czeka ich walka o utrzymanie się na rynku. Szczególnie, jeśli ich firma pojawi się na liście producentów stosujących szkodliwą sól.

Na szczęście wielu producentów nie obawia się utraty swojej pozycji na rynku i raczej nie spodziewa się spadku zaufania konsumentów do swoich produktów. - Do produkcji wszystkich naszych wyrobów wykorzystujemy tylko najwyższej jakości składników, pochodzących z zaufanych źródeł. Dostarczana sól spełnia wymagania Polskiej Normy PN-C-84081-02:1998. Każda partia soli jest badana w wewnątrzzakładowym laboratorium pod kątem zgodności z polskimi normami oraz wewnętrzną specyfikacją jakościową. Nasza firma posiada certyfikowane systemy zapewnienia jakości ISO 9001:2008, IFS, BRC oraz wdrożony system HACCP. Sprawdzeni dostawcy soli, z którymi współpracujemy od lat dają nam gwarancję, że do produkcji naszych wyrobów wykorzystywana jest jedynie sól spożywcza, niegroźna dla zdrowia człowieka. Klienci znają nasze produkty, ufają im od lat, w związku z czym nie mamy obaw, że nagle stracą do nas zaufanie – mówi Marek Reinhardt, dyrektor fabryki firmy Podravka Polska, produkującej przyprawy, w tym popularne „Warzywko”.

Ten producent serków jest spokojny
Podobnie myśli znana firma produkująca przetwory mleczne. – Nasi klienci nigdy nie zostali narażeni przez nas na spożycie niesprawdzonych dodatków. Wszystko jest u nas certyfikowane i kupowane od firm, które także posiadają certyfikaty, a produkty są dobre jakościowo. I nie robimy tego od momentu, gdy wybuchła afera z solą, ale od zawsze. Dlatego jakość naszych produktów jest stabilna. Uważamy, że obecna afera solna nie powinna się odbić na sprzedaży naszych produktów. Absolutnie, nasza spółdzielnia nigdy nie używała soli i środków, które byłby niesprawdzone i nie posiadałyby certyfikatu – zapewnił Alfred Korczyk, dyrektor marketingu ze Średzkiej Spółdzielni Mleczarskiej „JANA”.

Najwyraźniej ta spółdzielnia może spać spokojnie, ale krążą plotki, że na liście producentów używających do produkcji artykułów spożywczych jest znany producent serków i jogurtów. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że bardzo poważnie obawia się on strat i spadku zaufania konsumentów nie tylko na rodzimym rynku, ale także zagranicznym. Ponoć niektórzy zagraniczni importerzy już teraz wymówili mu umowy.

Zablokują granice dla naszych produktów?
Ofiarami „oszustw solnych” padło wiele firm także z innych branż, takich jak zakłady mięsne, przetwórnie rybne czy piekarnie. Wiele z nich uważa, że dbałość o prawidłowość środków przeznaczonych do produkcji spoczywa także, a może przede wszystkim, na instytucjach takich ja inspekcje sanitarne czy weterynaryjne. - W Polsce zdrowie i życie konsumentów chronione jest przez kompetentne instytucje sanitarne i weterynaryjne. To one muszą się wypowiedzieć, czy poprzez zaistniałą sytuację, określaną „aferą solną”, jest ono zagrożone. Przestępstwa gospodarcze podlegają odpowiednim sankcjom karnym, a nieświadome ofiary powinny podlegać właściwej ochronie. Głoszenie opinii przez przypadkowych ekspertów, powoduje podważanie zaufania konsumentów do rodzimych produktów spożywczych. Siarczany zawarte w soli wypadowej, znajdują się również na podobnym poziomie w soli morskiej, która to zalecana jest w zdrowej diecie. W dobie Internetu informacje dotyczące zagrożeń dla zdrowia konsumentów mogą w konsekwencji osłabiać zaufanie do polskich produktów na rynku krajowych, ale także na rynkach zagranicznych. Znamy przecież reakcje np. służb rosyjskich w ostatniej aferze z bakterią Escherichia Coli. Oby nas to nie spotkało – mówi Aneta Mróz-Krężelewska, członek zarządu i dyrektor sprzedaży zakładów mięsnych Mróz S.A.

W obecnej sytuacji rodzi się obawa o dochody eksportowe ze sprzedaży polskich produktów spożywczych, ale może lepiej jeszcze poczekać na wyniki analiz? - Kluczową sprawą w produkcji żywności jest sieć sprawdzonych i zaufanych dostawców. Korzystając z ich usług producenci nie powinni mieć wątpliwości, że dostarczane produkty nadają się do spożycia i są wysokiej jakości. Dla firm, które nie przywiązywały do niej należytej wagi, afera może mieć negatywne skutki, niemniej w ich ocenie warto poczekać na szczegółowe analizy chemiczne soli. Odpowiedzą one na pytanie, gdzie była wykorzystywana sól przemysłowa, i w jakim stopniu może być szkodliwa dla zdrowia człowieka – wyjaśnia Marek Reinhardt z Podravka Polska.

Co na to politycy?
- Nie mamy dzisiaj wątpliwości co do tego, że działy się rzeczy złe, natomiast nie mamy pełnej informacji co do tego, na ile one wpływały rzeczywiście na jakość produktów finalnych, czyli tego, co ludzie kupowali, i na ich bezpieczeństwo – podkreślił niedawno Premier RP Donald Tusk podczas spotkania z ministrem rolnictwa, zlecając jednocześnie kontrole w kwestiach związanych z aferą.

Wszyscy w napięciu czekają na wstępne wyniki przeprowadzonych kontroli oraz analiz, ale już teraz wiadomo, że polskie przepisy są „dziurawe”, brakuje instytucjonalnego elementu, który szybciej reagowałby na doniesienia związane z domniemanymi nieprawidłowościami na rynku spożywczym i kontrole przeprowadzałby skuteczniej – mówi wielu zwykłych konsumentów. Podobną potrzebę wyraził minister rolnictwa Marek Sawicki podczas ostatniego spotkania z ministrem RP Donadlem Tuskiem. Minister poinformował, że w resorcie rolnictwa trwają prace nad powołaniem Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii. Minister podkreślił konieczność konsolidacji działań w kontekście obecnej „afery solnej”. - Istnieje potrzeba połączenia inspekcji, będących pod nadzorem ministra rolnictwa oraz przejęcia części zadań z inspekcji sanitarnej, w celu stworzenia jednostki, która odpowiadałaby za bezpieczeństwo żywnościowe „od pola do stołu” – powiedział minister Marek Sawicki.

Doniesienia były już wcześniej
Wielu zadaje sobie pytania, dlaczego wcześniej nikt nie zauważył nieprawidłowości, dlaczego oszuści nie wpadli wcześniej? Czy możliwe jest, by personel pracujący bezpośrednio przy przepakowywaniu soli nie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje? Na odpowiedzi pewnie przyjdzie nam jeszcze poczekać. Ale wiadomo, że prokuratura już wcześniej była informowana o możliwości sprzedaży soli wypadowej jako sól spożywcza przez konkretny zakład. W 2000 roku Prokuratura Rejonowa w Toruniu badała doniesienie jakoby pewna firma miała mieszać sól spożywczą z solą przemysłową. Wówczas śledztwo umorzono z powodu braku dowodów. Teraz w obliczu ostatnich wydarzeń, prokuratorzy z Torunia starają się je znaleźć.

Podobnie było w 2008, kiedy to Sanepid otrzymał doniesienie, że firma Konsalt stosuje sól drogową jako sól peklującą. Sanepid przeprowadził kontrolę jedynie na podstawie dokumentacji identyfikującej dostawców soli używanej do produkcji w firmie Konsalt. Na tej podstawie nie stwierdzono, aby sól wypadowa była stosowana do produkcji soli peklującej.

Dlaczego nie poddano analizie chemicznej składu soli? Być może dlatego, że w Polsce zwykło się badać sól głównie pod kątem zawartości jodu. Niewątpliwie tę lukę przez 10 lat wykorzystywały firmy (Amasol, Konsalt i ZPS Łojewski z Książa Wlkp.) oszukujące innych na rynku, zarabiając tym samym każdego roku kilka milionów złotych, za co inni teraz słono zapłacą.

POWIĄZANE

Ten spór wciąż rozpala emocje Polacy uwielbiają święta, ale równie mocno kochają...

W dzisiejszym świecie innowacje technologiczne są na porządku dziennym. Każdego ...

‘Dlaczego chcesz się przebranżowić?’, to najnowszy konkurs przygotowany przez po...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę