Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Obowiązkowe ubezpieczenia upraw i zwierząt

3 lipca 2009
30 czerwca minął termin zawierania obowiązkowych ubezpieczeń upraw i zwierząt. Pomimo dopłat z budżetu państwa i gróźb, kar za brak polisy ubezpieczyło się niewiele ponad 10% gospodarzy. Czy pozostali liczą na to, że klęski ominą ich pola i zagrody?    

Mijający tydzień to już kolejny, w którym w wielu rejonach kraju dochodziło do wylewu rzek, zalań i podtopień pól i upraw rolnych.

Najbardziej poszkodowani mogą liczyć na pomoc państwa ale tych pieniędzy będzie niewspółmiernie mało w stosunku do skali zniszczeń. Praktycznie wszyscy rolnicy, poszkodowani przez powódź mogli by liczyć na odszkodowania, gdyby byli ubezpieczeni. Jednak rolnicy się nie ubezpieczają.

Jak na ironię w tym tygodniu - 30 czerwca - minął termin obowiązkowego ubezpieczenia upraw rolnych i zwierząt gospodarskich. Polisy wykupiło niewiele ponad 10% gospodarzy. Dlaczego wiec rolnicy ryzykują i się nie ubezpieczają?

Powodem mogą być wysokie składki, szczególnie w tak zwanych rejonach występowania największych ryzyk, przy również wysokim progu zniszczeń, który musi być przekroczony by odszkodowanie mogło być wypłacone. Na przykład w przypadku suszy jest to 25 procent szkód w plonie głównym.

Ale powód braku ubezpieczeń nie leży jedynie po stronie rolników, gdyż ci, jeżeli już zdecydują się na kupno polisy, najczęściej połowę terenu niezbędną do zawarcia ubezpieczenia wyznaczają w miejscu gdzie ryzyko wystąpienia szkody jest największe.

Tymczasem firmy nie chcą ubezpieczać choćby terenów zalewowych. I szczególnie nie należy się im dziwić, gdyż w ubiegłym roku poniosły bardzo wysokie straty z tytułu wypłat odszkodowań za szkody spowodowane suszą.

Zachęta w postaci dopłaty przez państwo połowy wysokości składki, jeśli ubezpieczy się połowę upraw, to dla wielu rolników gospodarujących na granicy opłacalności stanowczo za mało.

Praktycznie można wiec mówić o klęsce systemu obowiązkowych ubezpieczeń upraw i zwierząt, a dzieje się to przy teoretycznie pełnej świadomości rolników, że za brak ubezpieczenia grożą kary. Ale cóż to za kara 2 euro za nie ubezpieczony hektar gruntu czy zwierzę. Kara, której zapłacenia praktycznie nikt nie wymaga!

Ustawę należy wiec zmienić i takie działania podjęło już Ministerstwo Rolnictwa. Nowelizacja zakłada między innymi wyższy udział pomocy państwa tak dla rolników jak i firm ubezpieczających.

O szczegółach planowanych zmian i mechanizmach, które sprawią, że obowiązkowe ubezpieczenia faktycznie będą zawierane, rozmawiają w studio:

Kazimierz Plocke - wiceminister rolnictwa
Władysław Serafin – prezes Kółek Rolniczych

    
--------------------------------------------
    

Kwalifikowany materiał siewny to własność intelektualna za wykorzystanie której należy zapłacić licencję. I licencja jest płacona przy zakupie ziarna w centrali nasiennej. Jeżeli w kolejnym roku do obsiania pola zostanie wykorzystane ziarno z tak zwanego samozaopatrzenia wtedy opłaty licencyjne także obowiązują, ale płaci już bardzo niewielu gospodarzy. Czy wchodzą w konflikt z prawem?

By osiągać wysokie plony należy stosować materiał siewny wysokiej klasy. Do takich działań rolnicy byli namawiani przez lata i namowy te odniosły pożądany skutek. Gospodarze legalnie kupują licencjonowane ziarno i uzyskują wysokie plony.

Jednak jeżeli część tego ziarna przeznaczą na tak zwane samo zaopatrzenie i od tej części, ponownie użytej do zasiewu nie uiszczą kolejnej opłaty licencyjnej, wtedy – najczęściej o tym nie wiedząc - wchodzą w konflikt z prawem!

Dzieje się tak dlatego, że hodowca odmian roślin, który stworzy i zarejestruje nową odmianę staje się właścicielem wartości intelektualnej, podobnie jak twórca utworu artystycznego. Podstawą prawną do pobierania opłat licencyjnych i opłat od materiału ze zbioru jest ustawa z dnia 26 czerwca 2003 r. o ochronie prawnej odmian roślin.

Weszła ona w życie z dniem akcesji Polski do Unii Europejskiej. Zgodnie z aktualnie obowiązującym prawem, tylko posiadacz gruntów rolnych o powierzchni do 10 ha może używać materiału ze zbioru jako materiału siewnego bez uiszczania opłaty na rzecz właściciela odmiany.

Praca nad wyhodowaniem nowej odmiany wiąże się z wieloletnim wysiłkiem intelektualnym i dużymi nakładami finansowymi. Aby hodowca mógł kontynuować dalsze prace hodowlane muszą istnieć instrumenty zwrotu wcześniej poniesionych nakładów, stąd konieczność uiszczania opłaty licencyjnej - przy zakupie ziarna czy sadzeniaków, oraz opłaty od materiału ze zbioru - przy używaniu materiału siewnego z własnego rozmnożenia.

Duże rozdrobnienie produkcji rolniczej w Polsce nie sprzyja łatwemu kontrolowaniu przestrzegania prawa do własności intelektualnej hodowców nowych odmian i ściągania opłat licencyjnych.

Firmy hodowlane działające w Polsce są w trakcie wzmacniania działań, odpowiednich systemów i służb, których zadaniem ma być identyfikowanie gospodarstw korzystających z odmian po rozmnożeniu materiału we własnym zakresie. Na zlecenie wielu z nich działa specjalna agencja nasienna. Dlatego wszystkie gospodarstwa powyżej 10 ha nie powinny być zaskoczone, gdy zapuka do nich upoważniony przedstawiciel firmy hodowlanej i zażąda opłaty za korzystanie z odmiany.

W studio goście:

prof. Andrzej Anioł – zastępca dyrektora Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie
Robert Jakubiec – prezes Lubelskiej Izby Rolniczej
Paweł Kochański – prezes Agencji Nasiennej w Lesznie

Emisja - niedziela 8.00

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę