Identyczne w swej "doskonałości" istoty – superludzie – wykreowani przez własne pragnienie idealności, stworzeni przez człowieka. Nowy człowiek, twór przez siebie zaprojektowany, doskonały wewnętrznie, doskonały genetycznie. Sklonowny i jeszcze poprawiny. Nowy człowiek, nowy gatunek – nowy świat, czy zupełny koniec? Fantastyka czy rzeczywistość?
Zaczęło się od plastyki, "projektowania" twarzy, "robienia" sobie nosa, policzków, czoła... Z czasem i to było za mało, z czasem próżny człowiek "zachciał" więcej, zapragnął powtórnego zaprojektowania siebie – siebie poczłowieczego. I rozpoczął zabawę w małego konstruktora ludzkości: przekłada geny-klocki, usuwa je z genomów, układa nowe twory, sam wybiera elementy konstrukcji, sam składa je w wybrany przez siebie organizm. Wie czego pragnie: "uszczęśliwienia ludzkości", pragnie stworzyć siebie silniejszego, odpornego na choroby, na ból, siebie mądrzejszego, siebie innego, bo bez jakichkolwiek wewnętrznych wad. Co osiągnie...?
Przekazywane przez mass media wiadomości o klonowaniu i o możliwościach modyfikacji zapisu informacji genetycznej rodzą w głowie iście fantastyczne fabuły i antyutopijne obrazy. Świat wielkiej pseudo szczęśliwości, świat wielkiego przewodniczącego, świat dominanty lepszych – choć sztucznie wytworzonych – nad gorszymi – prawdziwymi, ludzkimi. Kraina cicha i sterylna – w uczucia, marzenia, wyobrażenia. Kraina wiecznej inwigilacji zmodyfikowanej kasty superludzi skrojonych na życzenie i ściśle według przepisu na doskonałość. Kraina sztucznej prokreacji w imię ochrony genetycznie wytworzonych partii. Rzeczywistość nierzeczywista, bo wyzuta z wiry, z nadziei, z błędów, pomyłek, ze spontaniczności.
Sukcesy nowoczesnej biotechnologii, choć nie dotyczą zwykłego "zjadacza chleba" – są faktem. Zdarzeniem, jeszcze nie do końca zrozumianym, ale rzeczywistym. I myślę, że wkrótce nadejdzie czas rewolucji biotechnologicznej (jak mówią niektórzy)...czas, gdy zatoczy ona większe kręgi. Rewolucja biotechnologiczna – rewolucja najtrwalsza, bo "u podstaw", jakie będą jej skutki? W porządku jeśli działaniami kierować będzie dobra wiara, ale jeśli nie... Czy zdołamy zapanować nad machiną, którą sami uruchomiliśmy? Czy przypadkiem moda na myślenie o kreowaniu ludzkiego gatunku nie okaże się tylko przedsmakiem goryczy zawodu po wymarzonych światach. Początkiem są dylematy natury moralnej, etycznej, religijnej, a co dalej? Co jeśli futurologiczne obrazy staną się faktem? A jeżeli to ślepa uliczka, ślepa uliczka w jedną stronę (?!).