Wreszcie mamy swoje ministerstwo - mówią niemal zgodnie organizacje rybackie. Są jednak i tacy, dla których tworzenie nowego resortu wprowadzi tylko niepotrzebne zamieszanie.
Pod znakiem zapytania stoi przeprowadzenie planowanych reform. Bo w budżecie resortu zabraknie obiecanych 500 milionów euro. Nowy minister zapowiada walkę o odzyskanie tych pieniędzy.
Rybacy nie mają złudzeń. Jednym z powodów fatalnej kondycji polskiego rybołówstwa jest jego zbyt wielkie rozproszenie.
Sprawami związanymi z gospodarką morską zajmowały się do tej pory aż cztery ministerstwa: rolnictwa, transportu, gospodarki i skarbu. To zdaniem armatorów uniemożliwia wręcz prowadzenie dobrej polityki morskiej.
Dlatego skupienie spraw rybaków i armatorów w jednym resorcie spotkało się z poparciem większości organizacji. - Doprowadzimy do tego, że gospodarka morska będzie całością i rybołówstwo będzie inaczej traktowane. - zapowiada Ryszard Klimczak ze Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
Minister deklaruje współpracę z rybakami. - Dobrze zorganizowane ministerstwo to dobrze zarządzające. A administrator to dobry menadżer – słuchający się praktyków.- mówi Rafał Wiechecki Minister Gospodarki Morskiej.
Nowy minister już teraz zapowiada pracę nad zwiększeniem limitów połowowych i wyznaczenie korzystniejszych dla rybaków okresów ochronnych. Rozwiązaniu mają też ulec sprawy dotyczące odszkodowań za przymusowy postój kutrów w portach.