Ministerstwo rolnictwa od dawna przekonuje producentów rolno-spożywczych do fuzji, wzmacniających branżę. Problem w tym, że nie wszystkie połączenia okazywały się korzystne. Nie zawsze silniejszy chce brać na siebie zadłużenie słabszego.
Wszyscy wiedzą, że grupie raźniej, ale wszystko zależy jeszcze od tego, w jaki sposób ta grupa jest skonstruowana. Dotychczasowy i najczęstszy model fuzji polegał na przejęciu przez duży podmiot gospodarczy mniejszego, często będącego na skraju bankructwa. Producenci szybko przekonali się, że branie odpowiedzialności za firmę będącą na skraju upadku i płacenie za nią długów nie jest korzystne. Dlatego rynek sam wymusił inny typ fuzji – polegający na łączeniu się silnego z silnym.
Eksperci zwracają uwagę, że obecnie najwięcej przejęć wychodzi z inicjatywy znaczących producentów na rynku mleka. Nie inaczej jest w branży mięsnej. Mówi się także, że w najbliższym czasie szykują się dość spektakularne fuzje. Mają one dotyczyć bardzo rentownych zakładów.