Drakońskie cła ochronne na żywność powodują oburzenie innych skandynawskich krajów. Zanosi się na prawdziwą ekonomiczną wojnę.
We wrześniu 1999 r. szwedzki minister gospodarki Björn Rosengren nazwał Norwegię ostatnim sowieckim państwem w Europie. Powodem były nieporozumienia podczas negocjacji o fuzji koncernów telekomunikacyjnych - norweskiego Telenor ze szwedzką Telią.
W dwa miesiące po wypowiedzi Rosengrena zakończono nagle rozmowy o fuzji. Nie doszło do niej m.in. z powodu Norwegii, chcącej większej władzy właścicielskiej, dominacji państwa nad zarządem. Szwedzki minister mówiąc o Norwegach podkreślił: - Oni są tak nieprawdopodobnie nacjonalistyczni. Dla nich wszystko jest polityką, jak w bloku wschodnim.
W styczniu 2013 r. określenie pojawiło się ponownie po tym, jak Norwegia wprowadziła drakońskie cła na sery i mięso, uderzając głównie w szwedzkich i duńskich producentów.
Szwedzki bloger polityczny Eric Erfors, po 13 latach, powtórzył na łamach dziennika "Expressen" ocenę Rosengrena: - Norwegia osiągnęła mistrzostwo świata w subsydiowaniu rolnictwa, a poprzez kontrolę państwa doprowadziła do jego kolektywizacji. Średni poziom subsydiów w Unii Europejskiej to 23 proc. W przypadku norweskiego rolnika aż 60 proc. jego dochodów pochodzi od państwa.
Nowe cła 277-429 proc. na mięso i sery mają sprawić, że zagraniczne produkty nie zagrożą cenowo norweskim. Jednak sami Norwegowie pytają, jak miałoby się to stać, jeżeli już dzisiaj szynka z Włoch czy Hiszpanii kosztuje ponad 100 dol. za kilogram i ma jeszcze zdrożeć.
Norwegowie są zszokowani nowymi stawkami celnymi, ponieważ jeszcze przed ich wprowadzeniem mieli najwyższe ceny żywności w Europie i najmniejszy wybór w sklepach . Dlatego pozostawiają co roku 15 mld koron (2 mld euro) w "bajecznie tanich" sklepach po szwedzkiej stronie granicy.
Norwegia dwa razy w referendach odrzuciła członkostwo w UE (w 1973 i 1994 r.), lecz w 1994 r. roku podpisała układ o Europejskim Obszarze Gospodarczym EOG, dający jej dostęp do wspólnego rynku. - Teraz Norwegowie chcą sprzedawać swoje ryby w całej UE, a nam zamykają drzwi - zagrzmiała Dania, która zamierza zaproponować Komisji Europejskiej nałożenie karnych ceł na norweskiego łososia.
- Restrykcje są jedynym językiem, który rozumieją Norwegowie. Jeżeli chcą wojny, to będą ją mieli - powiedział duński europoseł Bendt Bendtsen. Podkreślił, że duńskiemu rolnictwu norweskie cła przyniosą straty w wysokości kilkuset milionów koron rocznie.
Wypowiedź Rosengrena z 1999 r. wzburzyła Norwegów, lecz teraz po latach powoli zaczynają się z nim zgadzać, ponieważ jeżdżą po świecie i widzą, że poza Norwegią istnieje wolna konkurencja, a nie jak w norweskim sklepie spożywczym - towary jednego producenta.
Jak napisał norweski dziennik finansowy "Dagens Naeringsliv": "Wschodnia Europa charakteryzowała się pustymi półkami i pełną kontrolą państwa nad cenami i produkcją. Przeżyliśmy taką sytuację, kiedy w grudniu 2011 r. zabrakło masła tylko z tego powodu, że w Norwegii istnieje jeden, częściowo państwowy producent, posiadający monopol. Natychmiast powstał czarny rynek z ceną 100 dol. za kilogram szwedzkiego masła. Taki jest efekt, kiedy własność państwa w firmach jest zbyt duża i daje zbyt dużo władzy, politykom i ich partyjnym przyjaciołom. Kryzys maślany powinien być ostrzeżeniem".
Duńska minister gospodarki Pia Olsen Dyhr skomentowała: - Norwegia jest jednym z najbogatszych krajów Europy, lecz zamiast współpracować nad liberalizacją handlu w ramach tak korzystnego dla niej EOG, buduje jeszcze silniejsze mury celne.
8853429
1