RWE obiecuje rachunki niższe nawet o 8 procent, a Enea i Tauron gwarantują stałą cenę prądu do końca 2014 roku - pisze FAKT.pl. Tak sprzedawcy energii elektrycznej kuszą klientów. Ale nie łudźmy się: nie ma nic za darmo.
Na pierwszy rzut oka powinniśmy się cieszyć: taka cenowa histeria wśród sprzedawców prądu oznacza, że nasze rachunki wreszcie będą niższe. RWE zapowiedziało już wcześniej, że od 1 lipca obniży ceny prądu. Teraz dla swoich klientów dorzuca jeszcze jedną promocję: nasze rachunki możemy obniżyć o kolejne 4 proc. By skorzystać z takiego rabatu, trzeba jednak podpisać umowę aż do 2016 roku. Owszem, możemy zawrzeć ją także na krótszy czas, ale wtedy obniżka będzie mniejsza.
Tauron, podobnie jak Enea z kolei oferują gwarancję ceny prądu do końca 2014 roku. Będzie taniej?
Skąd taka troska firm energetycznych o nasze portfele? Nie łudźmy się – nie chodzi tu o nas. Koncerny robią to wszystko, by zniechęcić nas do ofert konkurencji. Tylko dlaczego mielibyśmy z niej skorzystać?
- Mamy kryzys, więc zużycie prądu jest niższe, rosną jego zapasy. Cena energii elektrycznej na rynku jest obecnie niska - wyjaśnia Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki z Instytutu Sobieskiego.
Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza ceny prądu dla gospodarstw domowych, naciska na firmy, by te obniżyły ceny. Już wiadomo, że na obniżki zgodził się Tauron. Nowa taryfa zakłada redukcję cen energii dla gospodarstw domowych średnio o 4,55 proc. To oznacza rachunki niższe o 5-6 zł miesięcznie. Należy się spodziewać, że inne firmy też ulegną. Wiadomo, konkurencja.
Uważajmy na umowy
Dlatego też koncerny energetyczne robią wszystko, by swoich klientów przywiązać do siebie na dłużej. Tylko czy nam to będzie się opłacać? Jeśli podpiszemy umowę z gwarancją ceny na dłuższy czas, a prąd jeszcze stanieje, będziemy pluć sobie w brodę. - Moim zdaniem sytuacja gospodarcza za pół roku–rok zacznie się poprawiać. Wtedy zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie i jej ceny także pójdą w górę. Nie bałbym się podpisywania umowy na rok–dwa. Gorzej, jeśli byłaby ona dłuższa, np. na 10 lat. W takim okresie ceny prądu na pewno wzrosną, a podpisanie tak długiej umowy wiąże nam ręce - wyjaśnia Tomasz Chmal.
A to dlatego, że wycofując się z nią przed czasem, za każdy niewykorzystany miesiąc trzeba zapłacić karę: w RWE to 25 złotych.
I jeszcze jedno: podpisując umowę z gwarancją stałej ceny, nie mamy jednak 100-procentowej pewności, że rachunki nie wzrosną. Gwarancja ceny dotyczy tylko ceny prądu, a nie opłat za jego dostarczenie. A te stanowią około połowy rachunku.
9419290
1