Ptak_Waw_CTR_2024

Niszczą lasy

6 grudnia 2004

- Ludzie, gdy się ich krzywdzi krzyczą, las nie może protestować - twierdzi Eligiusz Borzęcki, inspektor ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Zwoleniu. A protest by się przydał - w prywatnych lasach powiatu zwoleńskiego trwa rabunkowy wyrąb drzew na niespotykaną wcześniej skalę.

Lasy prywatne i państwowe podlegają planom zagospodarowania. Według nich prowadzi się określoną gospodarkę, przewiduje kiedy, ile i jakie drzewa można ścinać. Wszelkie zmiany wymagają uzgodnień. W przypadku lasów prywatnych - również ze starostwami powiatowymi, które sprawują nad nimi nadzór.

Wniosek o wyrąb drzew w terminie wcześniejszym, niż to wynika z planu, musi być odpowiednio umotywowany, na przykład wichurą, która połamała znaczną liczbę drzew. W powiecie zwoleńskim od kilku lat wichury nie było, za to w kilku miejscach w lasach widać prawdziwe spustoszenie. Wiadomo też, że nikt ze starostwem nie uzgadniał wycinki.
Jedziemy wąską dróżką w okolicach wsi Krzywda. Znaczą ją pnie dopiero co ściętych drzew. Ten, kto je ścinał robił to nie kierując się żadnymi względami ekologicznymi, a jedynie chęcią zysku i wbrew wszelkim regułom leśniczym.
- Wybierał nie te drzewa, które ewentualnie można by usunąć, a tylko większe i położone blisko drogi - pokazuje Eligiusz Borzęcki. - Teoretycznie i te największe powinny jeszcze rosnąć ze 30 lat, bowiem sosny ścina się dopiero po osiągnięciu 80 lat. Te miały co najwyżej 50.

Droga prowadzi prosto do składowiska ściętych drzew. Są już pobawione gałęzi i przygotowane do wywiezienia.
- Co najmniej kilkadziesiąt metrów sześciennych - ocenia Eligiusz Borzęcki. Kolejne miejsce, tym razem w okolicach wsi Andrzejów. Tu obraz jest jeszcze bardziej zatrważający - drzewa były ścinane w odległości do kilku metrów od przecinki, a czasami wręcz wyrywane z korzeniami. Jedne leżą już na ziemi, inne są pochylone i w każdej chwili mogą upaść wraz z gałęziami i igliwiem. Tu rębacze wycinali drzewa nie tyko z prywatnej działki, ale również w rozpędzie z działki należącej do państwa. Obraz zniszczenia maluje się na długości około 500 metrów. - Próbujemy skontaktować się z właścicielem prywatnej działki, ale bezskutecznie. Co do działki państwowej to pewne jest, że mamy tu do czynienia z próbą kradzieży - podkreśla Eligiusz Borzęcki. Te dwa miejsca, nie są jedynymi w powiecie zwoleńskim dotkniętymi klęską wyrębu. Zdaniem Borzęckiego, to efekt działania ludzi skupujących drewno, którzy potrafią namówić rolników do niezgodnego z prawem postępowania. Przyczyną tak wzmożonej aktywności może być też fakt, że w wielu nadleśnictwach skończyły się już w tym roku limity drewna sprzedawanego na opał. - Niestety, rolnicy często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie im grożą za bezprawny wyrąb. Oprócz grzywny sądy orzekają także obligatoryjnie przepadek pozyskanego niezgodnie z prawem drewna. Sami handlarze pozostają zwykle bezkarni - dodaje Borzęcki.


POWIĄZANE

Obecnie 29,7% konsumentów regularnie kupuje w promocjach 20-40% żywności. Główni...

Zyskuje rynek najmu długoterminowego [RAPORT EFL] Pomimo rozwoju różnych środków...

W październiku odbyło się spotkanie zorganizowane przez Copa-Cogeca, w którym uc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę