Zasadność stawiania ekranów akustycznych wzdłuż autostrady A2 zostanie zbadana przez Najwyższą Izbę Kontroli - poinformował PAP rzecznik NIK Paweł Biedziak. Ekrany krytykował w zeszłym roku premier Donald Tusk, sprawę bada też warszawska prokuratura.
We wtorek Biedziak poinformował, że w siedzibie Izby zorganizowany został panel ekspertów, który ma pomóc kontrolerom w opracowaniu programu kontroli zaplanowanej na drugi i trzeci kwartał tego roku. Wyniki mają być znane do końca listopada.
W ramach kontroli zbadany będzie proces planowania, projektowania i budowy ekranów dźwiękochłonnych oraz przejść dla zwierząt na budowanym przed Euro 2012 odcinku autostrady A2, łączącej stolicę z zachodnią granicą Polski. Kontrolerzy poddadzą analizie wykonane w ramach projektów budowlanych oceny oddziaływania inwestycji na środowisko oraz dokumentację powykonawczą i odbiorczą. Zbadają też proces decyzyjny, związany z reagowaniem na postulaty zmian legislacyjnych w zakresie ochrony środowiska przed hałasem oraz proces powstania w resorcie środowiska przepisu, który obowiązywał w okresie szczytu inwestycyjnego w Polsce.
- NIK zapyta o podstawy prawne i ekspertyzy, które pozwoliły na taką, a nie inną jego interpretację. Inspektorzy sprawdzą też, czy rzeczywiście przepisy wymuszały budowę ekranów akustycznych na A2 - poinformował Biedziak. We wtorkowym panelu ekspertów będącym przygotowaniem do kontroli NIK wzięli udział przedstawiciele resortów transportu i środowiska, GDDKiA (inwestora kontrolowanego odcinka A2), a także specjalistycznych jednostek projektowych oraz organizacji ekologicznych.
Media pisały w zeszłym roku, że budowa ekranów dźwiękowych wzdłuż dróg może okazać się niecelowa, bo ekrany te niekiedy ochraniają tylko pola i lasy. Zainteresowanie prasy budziła też budowa licznych i równie drogich przejść dla zwierząt w miejscach niekoniecznie właściwie wytypowanych. Donoszono, że fortunę zarobiły firmy, które produkowały te ekrany.
Jak pisano, przez złe przepisy autorstwa resortu środowiska na "ekranowaniu" Polski straciliśmy ok. miliarda zł. Sześć lat temu Ministerstwo Środowiska wprowadziło w Polsce normy hałasu, które należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie. Według GDDKiA gdyby normy zmieniono przed drogowym boomem - czyli przed Euro 2012 - to nawet 40 proc. ekranów okazałoby się niepotrzebnych.
12 października 2012 r. premier Donald Tusk powiedział w Sejmie: "Ktoś wprowadził takie normy ekologiczne tak wyśrubowane, że konsekwencją tego była konieczność budowania ekranów nie tam, gdzie to jest rzeczywiście konieczne". Zwrócił uwagę, że normy ekologiczne, które "wymuszały stawianie ekranów, wprowadzono 14 czerwca 2007 roku" (za rządów PiS). - Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że okoliczności wprowadzenia tej normy powinna zbadać prokuratura. Powiem więcej, zbada to prokuratura - zapowiedział szef rządu.
Śledztwo prowadzi od początku roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dotyczy ono przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Prowadzący śledztwo badają, czy urzędnicy resortu środowiska naruszyli prawo, nie zmieniając przez pięć lat rygorystycznych norm z 2007 r. Za tak opisane przestępstwo grozi kara do 3 lat więzienia.
W zainteresowaniu prokuratury jest kwestia zaniechania zmian w rozporządzeniu ministra środowiska z czerwca 2007 roku w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu, które zawierało wygórowane limity dopuszczalnego hałasu na drogach. Skutkiem tego było wydawanie dodatkowych pieniędzy przy budowie autostrad i tras szybkiego ruchu na ekrany akustyczne. Według prokuratury było to działanie na szkodę interesu społecznego.
8840155
1