Wykorzystanie środków z Banku Światowego na usuwanie skutków powodzi z 1997 roku było bardzo opóźnione – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Byliśmy słabo przygotowani do zagospodarowania środków przeznaczonych na ten cel. NIK najwięcej zastrzeżeń ma do wdrażania Systemu Monitoringu i Osłony Kraju.
Po powodzi w 1997 roku dostaliśmy od Banku Światowego 200 mln dolarów, z czego 80 mln na system ostrzegający przed kataklizmami pogodowymi. Zdaniem wiceprezesa NIK, właśnie przy budowie tego systemu było najwięcej nieprawidłowości. Do dzisiaj nie powstała sieć automatycznych punktów pomiarowych, mierzących opady i stan wód w rzekach. Z planowanych ośmiu radarów meteorologicznych, które ostrzegałyby przed zbliżającymi się nawałnicami działają jedynie trzy. NIK zarzuca Instytutowi Meteorologi i Gospodarki Wodnej, że zamiast systemu kupował samochody, wysyłał swoich pracowników na niepotrzebne wyjazdy zagraniczne oraz zlecał zbędne ekspertyzy. Dyrekcja instytutu stanowczo temu zaprzecza. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli na same niepotrzebne ekspertyzy wydano blisko 2 mln zł.