Czy europejscy konsumenci mogą liczyć na rzetelne informacje o sprzedawanej im żywności? Długo oczekiwane przepisy, które miały określić zasady znakowania produktów prędzej przykryje kurz, niż wejdą w życie. Teraz są pod obstrzałem organizacji konsumenckich.
Komisja Europejska opracowała zasady, które miały zwalczyć plagę nieprawdziwych informacji podawanych konsumentom. Wielu producentów rzetelną wiedzę zamienia na opakowaniach w slogany reklamowe. I tak np. czekolada zachwalana jest jako produkt bogaty w wapń, ale ani słowa nie ma o jej wysokiej zawartości tłuszczu i cukru.
Jednak przepisy przygotowane przez unijnych urzędników nie mają powodzenia. Kilka krajów członkowskich, na czele z Niemcami zagłosowało za ich zamrożeniem. Na propozycje Brukseli kręcą też nosem organizacje konsumenckie. Zwolennicy tradycyjnej żywności argumentują, że definicja napisana przez Komisję jest tak niejasna, że mnóstwo produktów można pod nią podłączyć.
------------
Niemieckie dioksyny, ale ogólnoeuropejski kłopot. W trudnej sytuacji są belgijscy i holenderscy hodowcy trzody. Ceny tuczników są tam już tak niskie, że rolnikom w ogólne nie opłaca się ich sprzedawać. Belgowie zapowiedzieli blokadę punktów skupu w całym kraju. Rolnicy czują się oszukani.
Ubojnie obiecywały im, że utrzymają cenniki, ale ponownie wprowadziły obniżki- tym razem o 11 eurocentów za kilogram. I tylko o ogromnym szczęściu mogą mówić farmerzy współpracujący z jedną z belgijskich sieci handlowych, która obiecała im dodatkowe 5 euro za każdą sprzedaną świnię. Ta swoista promocja potrwać ma do połowy lutego.
------------
Białoruś wraca do tematu prywatyzacji państwowego giganta w produkcji środków dla rolnictwa. Aleksander Łukaszenko powiedział, że jest do zgarnięcia 25% udziałów wytwórcy nawozów- Belaruskali. Mińsk wyznaczył cenę i nie chce ani dolara mniej. Ze źródeł zbliżonych rządu wiadomo, że jest to kwota między 6 a 7 miliardów dolarów. Chrapkę na udziały mają Chiny i Indie.