Z nieoficjalnych informacji, zebranych przez PAP od komisji wyborczych, mężów zaufania i sztabów wyborczych wynika że frekwencja w niedzielnych wyborach samorządowych wyniosła ok. 35 - 40 proc.
Według szacunków informatorów PAP najwięcej uprawnionych – od 35 do 55 proc. – głosowało w Świętokrzyskiem. W samych Kielcach głosowało od 30 do ponad 40 proc. wyborców. Jak podali członkowie sześciu obwodowych komisji wyborczych z różnych dzielnic miasta, więcej osób poszło do urn w osiedlach peryferyjnych niż w centrum. Wszyscy informatorzy byli zgodni w opinii, że odwiedzaniu lokali wyborczych nie sprzyjał padający od popołudnia deszcz.
Miejskie komisje wyborcze w Szczecinie szacują nieoficjalnie, że frekwencja w niedzielnych wyborach – godziny popołudniowe – wahała się w granicach 30-50 procent. Podobne szacunki mają także komitety wyborcze.
Przewodniczący kilku obwodowych komisji wyborczych w pięciu miastach woj. śląskiego oszacowali frekwencję do godziny 18.00 na ok. 30-40 proc. Reporter PAP rozmawiał z członkami komisji w Katowicach, Świętochłowicach, Tarnowskich Górach, Sosnowcu i Rybniku. Przedstawiciel jednego z katowickich komitetów wyborczych, na podstawie sygnałów od przedstawicieli komitetu w komisjach, oszacował w godzinach popołudniowych frekwencję na ponad 40 proc. spodziewając się, że w sumie zbliży się ona do 50 proc.
Frekwencja podczas wyborów samorządowych w Gdańsku, tuż przed zamknięciem lokali wyborczych wahała się od 35, do około 40-50 proc., a w Słupsku szacunkowa frekwencja wyniosła około 23 procent. W Lublinie frekwencja wyniosła około 30 proc. – wynika z wyrywkowego sondażu dokonanego przez PAP w kilku obwodowych komisjach wyborczych w mieście.
W kujawsko-pomorskim do późnego popołudnia w wielu miejscowościach głosy oddało tylko 20-25 procent wyborców. Na wsiach w rejonie Świecia n. Wisłą głosowało kilkanaście procent uprawnionych. Przedstawiciele sztabów wyborczych są przekonani, że na niską frekwencję wpływ miała m.in. zła pogoda. W całym regionie wiały silne wiatry i padał deszcz.
Niektóre komisje nie informowały o frekwencji wyborczej, np. w województwie małopolskim czy na Dolnym Śląsku.