Wojewoda łódzki Krzysztof Makowski zezwolił na odstrzał ośmiu bobrów, które zadomowiły się w pobliżu zabytkowego parku w Osieku pod Łowiczem, gdzie zniszczyły niektóre drzewa. Chronione są zarówno bobry, jak i park, stanowiący otoczenie zabytkowego dworu, własności Aleksandra Bacciarellego, potomka słynnego malarza. Wszystko wskazuje na to, że zwycięży interes parku - kosztem życia bobrów.
Odstrzałowi zwierząt zdecydowanie przeciwni są działacze Towarzystwa Opieki
nad Zwierzętami w Łowiczu. - Musi być inny sposób – przekonuje Grażyna
Wołynik. – Jeżeli bobrów jest za dużo i robią szkody, trzeba podać im środki
ograniczające rozrodczość.
Według ekologów, zniszczeniom powodowanym
przez bobry można zapobiec w różny sposób. Np. samorząd Rawy Mazowieckiej, by
ocalić i zwierzęta, i przyrodę, polecił owinięcie drzew drucianą siatką... Bobry
można też schwytać i przesiedlić, co z powodzeniem praktykowano w innych
regionach. Dla wójta Kocierzewa Roberta Sikorskiego to jednak trudne i kosztowne
przedsięwzięcie. W ubiegłym roku poszukiwania miejsca w okolicznych gminach
nie dały rezultatów – twierdzi wójt, który z zamiłowania jest...
myśliwym.
Możliwości przeniesienia bobrów nie widzi też Andrzej
Wierciuch, wojewódzki konserwator przyrody w Łodzi. – Po odłowieniu bobrów
nie można przetrzymywać w niewoli, a nie ma ich gdzie przenieść, gdyż zwierząt
jest już bardzo dużo. Łatwiej powiedzieć, gdzie ich nie ma, niż gdzie
są.
Bobry pojawiły się w naszym regionie za sprawą naukowców z
Akademii Rolniczej w Poznaniu. Przywieźli je z Suwalszczyzny. Zwierzęta bardzo
dobrze przystosowały się do tutejszych warunków. Najwięcej jest ich w dorzeczu
Pilicy.
Do wojewody wpływają skargi z roszczeniami finansowymi
za zniszczenia od prywatnych właścicieli z Inowłodza nad Pilicą – dodaje
Wierciuch.
Wystąpienie do wojewody o pozwolenie na odstrzał planują też
władze gminy Chąśno. Niespełna dwa tygodnie temu drzewa wycinane przez bobry
spadły na linię energetyczną i mieszkańcy wsi Mastki zostali pozbawieni prądu.
Śmiertelnemu porażeniu uległy... dwa bobry pracujące przy tamie.
W
2002 r. budowane przez bobry tamy spowodowały zalanie kilkunastu hektarów pól w
Kocierzewie. Już wtedy wojewoda wydał okresową zgodę na odstrzał, ale nie udało
się upolować ani jednego bobra. Według myśliwych, ze względu na mroźną zimę nie
wychodziły z żeremi.