Nikt nie chce prosiąt na Dolnym Śląsku. Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Niwniku ma chlewnie pełne prosiąt i warchlaków, które od dawna czekają na kupca. Na rynku wieprzowiny ostry kryzys. Na tucznikach nie można się już utuczyć.
Pan Andrzej Kiercz ze spółdzielni w Niwniku z rozpaczą patrzy na pełną chlewnię. Prosiąt jest za dużo. Najstarsze dawno powinny zostać odłączone od macior.
Andrzej Kiercz, rolnicza spółdzielnia produkcyjna w Niwniku „Tuczarnie przestały przyjmować, stali odbiorcy zaprzestali tuczu. Zastój w hodowli”.
Ceny żywca spadły do 4 złotych i mniej za kilogram, a mieszalnie pasz podniosły ceny ze względu na drogie zboże. Za tonę paszy trzeba zapłacić aż o 150 złotych więcej. W rezultacie dramatycznie spadło zainteresowanie prosiętami. Te kosztują tylko 8 złotych za kilogram.
Andrzej Kiercz, rolnicza spółdzielnia produkcyjna w Niwniku „Jeżeli ktoś chce więcej- np. 30 sztuk, to jestem w stanie obniżyć cenę do 7 zł i jeszcze dorzucić prosiaka za darmo”.
Co ciekawe, choć ceny żywca lecą na łeb na szyje, w sklepach są wyjątkowo stabilne i zdaniem klientów, do niskich nie należą.
Elżbieta Marcinkowska, Oława „Mięso jest bardzo drogie w stosunku do naszych zarobków”.
Można albo wyrzekać na ceny, albo... wyrzec się wieprzowiny.
Bożena Kuźnicka „Ja często kupuję porcje rosołowe na zupę, mięso wieprzowe bardzo rzadko”.
Ofiarą rynkowego kryzysu padły prosięta z Niwnika. Jeśli spółdzielcy nie znajda na nie chętnych, po odchowaniu maluchów, będą zmuszeni do likwidacji stada podstawowego. Hodowli nie da się utrzymać dłużej. Dwa miesiące temu para prosiąt kosztowała 240 złotych. Teraz nie można ich sprzedać nawet za pół darmo.
9544571
1