W Warcie i jej dopływach poziom wody jest najniższy od 1993 roku. Szkodliwe tego skutki szybko odczują przyroda i gospodarka.
Wody w Warcie jest mało. Poznaniacy mogą ocenić to naocznie rury kolektorów
ścieków, na przykład przy moście Przemysła I wystają o metr ponad zwierciadło
wody. Obecnie w Poznaniu poziom Warty wynosi 132 cm. W krytycznym roku 1993
wynosił on 90 cm, co było absolutnym minimum w 50-leciu. Ścieków nie ubywa, więc
ich stężenie w mniejszej ilości wody szybko zbliża się do
krytycznego.
Według hydrologów, nie jest jeszcze zagrożony przepływ
nienaruszalny, czyli taka proporcja wody i zanieczyszczeń, poniżej której
dochodzi do zagłady życia biologicznego. Stężenie zanieczyszczeń w rzekach jest
jednak znacznie większe niż normalnie. Na niewielkich dopływach Warty może
dochodzić nawet do masowego wymierania organizmów.
Ujęcia wodne nie są
zagrożone, bowiem korzystają one głównie z wód głębinowych oraz gruntowych spod
koryta rzek. W wielu miejscach może być problem z pozyskaniem wody do nawodnień
rolniczych.
Tylko dzisiaj otrzymaliśmy 46 zleceń od gmin
wielkopolskich na ekspertyzy potwierdzające suszę – mówi dr Ryszard Farat,
kierownik Zakładu Badań Regionalnych IMGW w Poznaniu. Mają one stanowić podstawę
do ubiegania się o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, a co za tym idzie dotacji
z budżetu państwa. W sumie zleceń takich nadesłano już ponad
100.