Plantatorzy z Warmii i Mazur odgrażają się, że zaorzą swoje plantacje, bo brakuje im pracowników sezonowych do zbioru. Rozwiązaniem byłoby zatrudnienie chętnych do pracy Ukraińców i Białorusinów. Ale nie można tego zrobić legalnie.
Krzaki uginają się od truskawek. Niestety, plantatorzy boją się, czy zdążą je zebrać z pól. - Potrzebujemy około 60 osób, także do pielenia i zbioru innych owoców w gospodarstwie. Na razie pewnych mamy siedmiu dorosłych robotników, czasem na jeden-dwa dni przychodzą do pracy rodzice z dziećmi - mówi Jadwiga Fijałkowska, która razem z mężem od 20 lat na pięciu hektarach prowadzi plantację truskawek w Rozdrożu pod Nidzicą.
Pamięta, że jeszcze w 2004 roku zgłaszało się od 100 do 150 chętnych do zbiorów. Dlaczego teraz brakuje rąk do pracy, skoro bezrobocie w naszym województwie jest najwyższe w kraju - 25,5 proc?
- U nas można zarobić nie więcej niż 50-60 zł dziennie, bo za jedną łubiankę [około 2 kg truskawek - red.] płacę 1,2 zł. Więcej nie mogę, bo nie wyjdę na swoje - tłumaczy Fijałkowska. - Ludzie nie chcą już pracować za takie pieniądze, bo wiedzą, że na plantacjach za granicą zarobią o wiele więcej. A miejscowi bezrobotni żyjący z zasiłków często nam mówią, że wolą nic nie robić, niż pracować za takie grosze.
Podobne kłopoty ma Grzegorz Kłos. W Lubawie pod Ostródą prowadzi trzyhektarową plantację truskawek, na kilkunastu hektarach ma czereśnie, jabłka, porzeczki i maliny. - Jest trudno, młodzież powyjeżdżała do Anglii, a starsze kobiety na plantacje do Niemiec, Włoch i Hiszpanii - narzeka rolnik. - Do zbiorów truskawek potrzebuję około 30 osób, a mam zaledwie 15. Aż się boję, co będzie, jak przyjdzie czas na maliny. Już teraz nie nadążamy ze zbiorem i część owoców gnije.
Jego rodzina uprawą truskawek zajmuje się od trzech pokoleń. Dlatego trudno byłoby mu zlikwidować plantację. - Może w przyszłym roku truskawka w skupie będzie droższa [w tym roku za 1 kg dostaje się około 2 zł - red.] - liczy rolnik.
Jadwiga Fijałkowska: - Brakuje mi ludzi nawet do pielenia truskawek. Dlatego są zarośnięte i z 1 ha zbiorę 8 ton, a nie tak jak przed laty - nawet 15. Dlatego po tegorocznych zbiorach zaoramy pole i pomyślimy o innej uprawie.
Czy jest jakiś sposób, by zachęcić ludzi do pracy sezonowej? - Od rządu domagamy się ułatwienia przyjazdu do pracy sezonowej dla Ukraińców i Białorusinów, bo to na pewno poprawiłoby sytuację. Teraz rolnicy, zatrudniając ich, łamią prawo - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. - Już od kilku lat domagamy się też, by w polskim kodeksie pracy stworzyć status pracownika sezonowego, by plantator na 2 - 3 tygodnie mógł legalnie zatrudnić pracownika, tak jak robią to rolnicy na Zachodzie.
Elżbieta Amulewicz, kierownik biura pośrednictwa pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Olsztynie: - Nie dziwi mnie, że w kraju zaczyna brakować pracowników sezonowych. Tutaj mogą liczyć na średnio 800-1000 zł za miesiąc. Za granicą mają o wiele korzystniejsze zarobki. Niedawno wysłaliśmy 177 osób na zbiór truskawek do Szwecji (10 euro za godzinę), a do Danii prawie 500 osób (ok. 13 euro za godzinę). Od początku roku do sezonowej pracy za granicą wysłaliśmy już 7184 bezrobotnych. Kilka dni temu dostaliśmy z Hiszpanii nową ofertę pracy dla 500 osób na plantacji truskawek - właśnie zaczynamy ją realizować.