Poniżej prezentujemy komentarz Mirosława Maliszewskiego , prezesa Związku Sadowników RP do słów Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marka Sawickiego, który nazwał producentów owoców i warzyw sprzedających owoce i nie korzystających z rekompensat „frajerami”.
Zawsze polscy sadownicy uważani byli za ludzi dobrze przygotowanych do konkurencji i wolnego rynku. Tak było w poprzednim systemie gospodarczym i tak jest obecnie. Świadczą o tym choćby wyniki naszej produkcji i eksportu. Szybciej niż inni wdrażaliśmy nowinki technologiczne, sięgaliśmy po krajowe i unijne środki pomocowe, organizowaliśmy się społecznie i gospodarczo. To świadczy, że umiemy liczyć i racjonalnie się zachowywać na rynku i w naszej branży.
Wiemy też dobrze kto zawinił w sprawie nałożonego na nas rosyjskiego embarga handlowego. Jest rzeczą oczywistą, że Rosja postąpiła tak wskutek sankcji zastosowanych wobec niej przez Unię Europejską, których niestety Polska była największym orędownikiem. To nie sadownicy jeździli na kijowski Majdan i namawiali do rewolucji. Każdy, kto na bieżąco śledzi wydarzenia wie, kto jest za to odpowiedzialny.
Nie możemy się pogodzić, że jesteśmy dziś najbardziej poszkodowanymi w konflikcie unijno- rosyjsko- ukraińskim i dlatego za wielce niezadowalające uważamy zaproponowane przez Komisję Europejską rekompensaty za wycofywanie z rynku naszych produktów. Dwa miesiące temu mówiliśmy, że brak stosownej reakcji doprowadzi do załamania rynku w naszym kraju i całej UE. Niestety wówczas nie wykazano wobec nas dostatecznego zrozumienia.
Mimo różnych opinii, potrafimy doskonale liczyć. Nie skorzystaliśmy -mimo pierwotnej chęci- z mechanizmu „niezbierania” jako, że sprzedając jabłka nawet po rażąco niskich cenach i tak uzyskujemy większe pieniądze niż pozostawiając owoce w sadzie. Decydują o tym szczegóły wsparcia zawarte w unijnych, jak i krajowych przepisach.
Od początku tegorocznego kryzysu uważaliśmy, że sprawa jest na tyle poważna, że aby być jak najskuteczniejszym trzeba stworzyć swoisty „polski front obrony”, nie dzieląc się politycznie, ideologicznie, organizacyjnie. Uznaliśmy też, że na jego czele powinien stanąć Minister Rolnictwa jako najbardziej administracyjnie i kompetencyjnie za nas odpowiedzialny. Podjęliśmy otwartą i ścisłą współpracę. Poza jego osobą nie zauważyliśmy niestety zaangażowania nikogo z innych ważnych decydentów w naszym Państwie, co z resztą wyartykułowaliśmy w dniu naszego warszawskiego protestu.
Z wielkim zdziwieniem, a wręcz zażenowaniem przyjęliśmy wypowiedź Ministra Marka Sawickiego, w której nazwał tych, którzy sprzedają owoce i nie korzystają z rekompensat „frajerami”. Nasze decyzje były podejmowane po wielogodzinnych rozważaniach w każdej sadowniczej rodzinie z kalkulatorem w ręku. Zamiast pozostawić owoce w sadzie, zniszczyć je w całości, wziąć za kilka miesięcy rekompensatę w nieznanej precyzyjnie wysokości, skazując się przy tym na pewne bankructwo, generalnie wybieraliśmy zrywanie owoców, bezpośrednią ich sprzedaż, bądź wstawianie do chłodni. Zmuszają nas do tego bieżące wydatki oraz troska i odpowiedzialność za budowane przez pokolenia gospodarstwa. Robimy to właśnie dlatego, że umiemy liczyć. w przeciwieństwie do kilku urzędników, którzy przygotowywali dla nas formy pomocy.
NIE JESTEŚMY FRAJERAMI!!!
Mirosław Maliszewski,
Prezes Związku Sadowników RP.
9207861
1