Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Nie jedzmy warzyw z zanieczyszczonych terenów Górnego Śląska

8 listopada 2012
Zawartość metali ciężkich w warzywach uprawianych na terenie Górnego Śląska znacznie przewyższa normy - alarmują naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Aby zminimalizować zagrożenia, radzą kupowanie żywności z różnych źródeł.

Specjaliści z Zakładu Zdrowia Środowiskowego Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu badają warzywa uprawiane na polach lub w ogródkach działkowych na zanieczyszczonych terenach Górnego Śląska. Określają poziom zawartości metali ciężkich w glebie i uprawianych warzywach, np. w marchwi, pietruszce czy ziemniakach. Kontrolują też odczyn gleby, który ma wpływ na przenikanie metali z gleby do warzyw.

Choć wiele zakładów trujących środowisko na Śląsku zostało zlikwidowanych lub zmodernizowanych, to gleba jest wciąż bardzo zanieczyszczona. Zanieczyszczenia z powietrza opadają, kumulują się, a dodatkowo obciąża ją stosowanie nawozów sztucznych - wszystkie mają domieszki metali ciężkich.

- Upłyną setki lat, zanim gleba na Śląsku się oczyści. To nie jest kwestia naszego życia, może naszych wnuków - wtedy może się oczyści, pod warunkiem że nie będzie dalszej emisji - powiedział PAP dr Grzegorz Dziubanek z Zakładu Zdrowia Środowiskowego.

- Generalnie przekroczone są normy zawartości różnych szkodliwych czynników.
Jeśli jeszcze 20 lat temu były wokół nas czarne dymy, to lepiej nie jeść nic, co jest na ziemi i pod ziemią. Jeśli już koniecznie chcemy uprawiać warzywa, to lepiej nawozić je nawozem naturalnym - wtedy rośliny nie przyswajają tak dużo metali ciężkich - i wapnować glebę, żeby jej ph było zasadowe, wtedy ta przyswajalność jest mniejsza - dodała inż. Renata Baranowska.

Baranowska podała przykład badanego ogródka działkowego w Rudzie Śląskiej. Zawartość ołowiu wynosiła tam 500 mg na kilogram suchej masy, wartości dopuszczalne to 100 mg. - To był ogródek, gdzie ludzie przez całe życie uprawiali warzywa - ziemniaki, marchewkę, pietruszkę, i je jedli. Dziś biją się z myślami, czy w ogóle go nie sprzedać - powiedziała.

Kupując warzywa w sklepie również nie mamy pewności, że są zdrowsze, niż te z własnej działki. Naukowcy radzą, by robić zakupy w różnych miejscach. - Raz trafimy na bardzo zanieczyszczone, raz na mało, to się wyrówna i nie będzie tak źle - powiedziała Baranowska. Od problemu nie uciekniemy też, zastępując np. ziemniaki ryżem. - W ryżu też jest dużo metali ciężkich, dlatego powinniśmy jeść wszystkiego po trochu - przestrzegła.

Bezpieczna nie jest nawet żywność z upraw ekologicznych. - Jedna ze studentek przyniosła ziółko, z którego napar miał zregenerować wątrobę - ostropest plamisty. Kupiony w sklepie internetowym, miał pochodzić z upraw ekologicznych. W laboratorium oznaczyłam metale ciężkie. Rząd wielkości był tak duży, że zrobiłam badanie jeszcze raz, bo myślałam, że gdzieś popełniliśmy błąd. Okazało się, że wynik się potwierdził - opowiadała inż. Baranowska.

Z kolei w badanym kminku, również z uprawy ekologicznej, znacznie powyżej normy była zawartość ołowiu i kadmu. - Ekologiczna żywność to duży biznes, kminek w sklepie ze zdrową żywnością jest pewnie dwa razy droższy niż w zwykłym. Nie wszyscy są do końca uczciwi, a certyfikaty potwierdzające, że dany produkt pochodzi z upraw ekologicznych, niekoniecznie obejmują wszystkie możliwe rodzaje zanieczyszczeń - podsumowała inż. Baranowska.



POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę