Właściciele tartaków nie ustają w protestach przeciwko rozporządzeniu z 14 sierpnia 2008 r. wydanemu przez ministra gospodarki – Waldemara Pawlaka zakładającego m.in. stopniowe ograniczenie udziału drewna w procesie współspalania przez elektrownie o mocy powyżej 5 MW. Zgodnie z rozporządzeniem w 2015 r. biomasa leśna ma zostać zastąpiona w 100 proc. biomasą rolniczą. Co prawda elektrownie będą mogły nadal spalać odpady drzewne, ale energia wyprodukowana w ten sposób nie będzie zaliczana do odnawialnej.
W niedzielnej audycji nadanej 25 stycznia br. redakcji rolnej TVP „Tydzień”, Bogdan Czemko z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego argumentował, że nie jest zrozumiałe takie urzędowe zniechęcanie elektrowni do spalania trocin w sytuacji, gdy jednocześnie wałek drewna (kloc), którego średnica przekraczać będzie 12 cm i długość 2,5 m będzie można rąbać i spalać.
Tartaki tracą dobrego klienta jakim jest energetyka i oznacza to dla nich utratę około 5 – 6 proc. przychodów oraz spadek rentowności nawet o 40 proc. Z drugiej jednak strony nowe przepisy tworzą wielką szansę rozwoju dla rolnictwa, bo jeśli dziś rolnicy prowadzą około 10 tys. ha celowych upraw na potrzeby energetyki, to „jutro” będzie potrzeba 500 tys. ha, by zaspokoić popyt elektrowni i innych zakładów na biomasę. Zapewne ceny biomasy pójdą też w górę. Ale z kolei niepokojące sygnały płyną ze strony samej energetyki, której przedstawiciele twierdzą, że Polsce są ogromne problemy z pozyskaniem samej biomasy rolniczej i nie wiadomo, jak będzie w przyszłości. Martwi ich też perspektywa wyższych cen za surowiec dostarczany przez producentów biomasy.