Ekonomiczne skutki zagrożenia ptasią grypą najbardziej odczuli drobni hodowcy - wynika z informacji przedstawionych na wczorajszej konferencji prasowej Krajowej Rady Drobiarstwa. Sprzedaż na tej części rynku zmniejszyła się o 20 - 30 proc. Znacząco obniżyły się też ceny.
Zanim pojawiły się sygnały o zagrożeniu chorobą, na wolnym rynku za żywiec płacono 3 zł za kg, ostatnio ceny spadły do 2 - 2,2 zł za kg – poinformował Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Podjęto właściwe środki ostrożności
Inna jest sytuacja w renomowanych zakładach, które współpracują z wielkimi nowoczesnymi fermami drobiu. Według danych Krajowej Rady Drobiarstwa dostawy z tego źródła wzrosły w październiku, w stosunku do września, o 4 - 6 proc. Zwiększa się też eksport drobiu do krajów Unii.
W naszych hipermarketach sprzedaż drobiu początkowo spadała, jednak sytuacja ta się zmienia - twierdzi Renata Juszkiewicz, dyrektor przedstawicielstwa niemieckiej sieci handlowej Metro AG (m.in. sieć Real) w Polsce.
Eksperci przekonują, że spożywanie drobiu dostępnego w handlu jest bezpieczne. Zarówno na fermach, jak i w zakładach przetwórczych podjęto daleko idące środki ostrożności. Wzmocniony został nadzór weterynaryjny zarówno u hodowców, jak i w procesie produkcji. W Polsce ptasia grypa na szczęście się nie pojawiła.
Nie potwierdziły się również informacje o obecności wirusa H5N1 (groźnego dla ludzi - red.) w Szwecji, Niemczech i Grecji – powiedział Krzysztof Jażdżewki, główny lekarz weterynarii. Dwa udokumentowane ogniska w Europie wykryto dotychczas w Rumunii i jedno w Turcji.
Andrzej Trybusz, główny inspektor sanitarny, wyjaśnił, że ryzyko zarażenia się człowieka ptasią grypą, jeśli przestrzegane są podstawowe zasady higieny, jest minimalne. Jedzenie drobiu gotowanego czy pieczonego niczym nie grozi. Wirusa zabijają detergenty znajdujące się w mydle czy innych środkach myjących. Choroba przenosi się wyłącznie poprzez wydzieliny i odchody zarażonych ptaków.
W Europie popyt rośnie
Także w większości krajów UE po początkowym spadku, popyt na drób i jego przetwory rośnie. Początkowy spadek sprzedaży we Francji wyniósł 20 proc. Na Węgrzech sprzedaż zmalała o 15 proc., ale już zaczyna rosnąć. W Wielkiej Brytanii zmniejszyła się na bardzo krótko, ale teraz już jest na poziomie typowym dla tej pory roku.
Podobnie jest w Niemczech, chociaż tam konsumenci dokładnie sprawdzają, skąd pochodzi kupowany przez nich drób. Zdecydowanie mniej drobiu i jajek jedzą tylko Włosi i Hiszpanie, w tych krajach sprzedaż spadła o ponad połowę.
Natomiast wiadomo już, że epidemia ptasiej grypy odbije się na kondycji gospodarki azjatyckiej. Zdaniem ekonomistów Azjatyckiego Banku Rozwoju (ADB), gdyby spełniły się najczarniejsze scenariusze i doszłoby do pandemii ptasiej grypy w Azji, kosztowałaby ona kraje tego kontynentu blisko 300 mld dolarów, co doprowadziłoby do głębokiej recesji. W takiej sytuacji zdaniem ADB wzrost PKB w Azji wyniósłby 0,1 proc, zaś światowy 0,6 proc. Z kolei Bank Światowy uważa, że koszty pandemii, gdyby do niej doszło, byłyby niebotyczne.