Problem bezpańskich psów jak bumerang wraca pod obrady miejskich i gminnych gremiów, nie tylko w powiecie starachowickim. Ostatnio w Wąchocku upomniał się o to radny Wojciech Nagłowski. Ocenił, że problem występuje nie tylko w miejskim Wąchocku, ale także w pozostałych siedmiu wsiach gminy.
Bożena Markiewicz, burmistrz Wąchocka, jest zdania, że na wsi to ludzie
dobrze wiedzą, czyje to są psy. I właściciele powinni ich pilnować, a nie
oglądać się na gminę, że to za nich rozwiążę. - Rozmawiamy w tym temacie w
Starostwie Powiatowym w Starachowicach, było wstępne porozumienie wszystkich
gmin, Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt
"Reks".
Ale "Reks" się z niego wycofał i nie zostało podpisane. Takie
schronisko jest potrzebne w powiecie. Może powstać w gminie Brody. Jeśli
wszystkie gminy podpiszą porozumienie, to będą współfinansować. Ja jestem za. Na
dziś nie ma nowych lokalizacji takiego schroniska - wyjaśniła burmistrz.
Bezpańskich psów i kotów jest dużo szczególnie latem, a brak oficjalnego
schroniska w powiecie starachowickim i sąsiednich powiatach jest bardzo
dokuczliwy. Schroniska w Dyminach pod Kielcami i w Radomiu odmawiają
przyjmowania naszych psów. Sytuację ratują nieoficjalne schroniska, prowadzone
przez zapaleńców, wielkich miłośników zwierząt, zrzeszonych w Towarzystwie
Opieki nad Zwierzętami i Stowarzyszeniu Ochrony Zwierząt "Reks". Pies musi
"mieszkać" w schronisku do końca swoich dni, nie wolno go uśpić, chyba że
wcześniej znajdzie się nowy pan i zabierze go z tego miejsca.