Mieszkańcy Małopolski wymagający pilnej rehabilitacji mogą o niej jedynie pomarzyć. Najwcześniejsze terminy to wrzesień, październik, a niektóre placówki w ogóle nie zapisują już na ten rok - pisze "Dziennik Polski".
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź wszędzie brzmiała podobnie: kończą się pieniądze, przyznane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Dr Wojciech Szwarczyk, małopolski konsultant ds. rehabilitacji zauważa, że nakłady NFZ na tę branżę stale rosną, ale kolejki jeszcze szybciej. W efekcie limity zaczynają się wyczerpywać już w połowie roku, a na zwiększenie tegorocznych kontraktów - jak informuje NFZ - przychodnie nie mają żadnych szans.
Cierpiącym pacjentom pozostaje więc za zabiegi płacić z własnej kieszeni. I to sporo. Na 10 masaży klasycznych trzeba w Krakowie wydać 350 zł, za 10 zabiegów TENS zapłacić 100 zł, za 10 ćwiczeń według metody PNF - 350 zł.