Czy nauczyciel miał prawo uderzyć ucznia - pyta dziennik. Zdaniem dyrekcji - nie. Czy to znaczy, że miał pozwolić robić z siebie pośmiewisko? A może człowiek, który nie umie zapanować nad uczniami, w ogóle nie powinien uczyć - zastanawia się gazeta.
Dziennik pisze, że 9 lutego wypadki potoczyły się błyskawicznie. Anglista twierdzi, że został otoczony przez pięciu agresywnych nastolatków, był popychany i kopany. Wtedy uderzył jednego z nich. - Nie dawali mi wyjść z sali. Miałem prawo się bronić. Moja wytrzymałość pękła. Uderzyłem raz, ręką po głowie - opowiada 30-letni Bartłomiej B.
Anglista utrzymuje, że wielokrotnie powiadamiał dyrekcję o skandalicznym zachowaniu uczniów, a ta nie reagowała. Jego zdaniem, chciała zatuszować sprawę.