MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Nasze brudy

17 stycznia 2003

Pół roku, sześć miesięcy, ok. 180 dni, nie liczę już godzin i minut – czy to dużo?

Przez ten czas można przytyć lub schudnąć o kilka kilogramów, można zdać najważniejszy egzamin, można też go oblać. Można kupić mieszkanie lub je sprzedać, zaciągnąć kredyt i spłacić jego sześć rat. Można stracić pracę i można znaleźć nową, wyjść za mąż, ożenić się, rozwieść. Świętować urodziny, imieniny, można płakać i śmiać się wiele razy, przeczytać kilka książek, obejrzeć wiele filmów, odnaleźć nowe hobby, stracić lub zyskać szczęście swojego życia. Przez ten czas przynajmniej raz zmienia się pora roku, kilkaset razy pogoda, mija kilka kalendarzowych świąt. Przez ten czas rzeczywistość może "obrócić" się  kilkakrotnie, media mogą przekazać tysiące informacji, rząd może zatwierdzić kilka ustaw. Przez ten czas może zdążyć się wiele przyjemnych, ale też niemiłych spraw. Przez ten czas największe brudy mogą wypłynąć na powierzchnię, ale też wiele z nich może na zawsze zakotwiczyć się na dnie. 

Pewnego lipcowego dnia przeszedł Rywin do Michnika, pewnego grudniowego dnia wizytę opisała "Gazeta". Pół roku: fakt – sześć miesięcy – informacja, nic więcej. Dwie główne postaci dramatu – to pewne, wiadome było w lipcu, widome po pół roku. I przypuszczenia: może trzeci bohater, może aktorzy drugoplanowi, może wreszcie wątki poboczne? A publiczność – otrzymała szum informacyjny, wielką, wykreowaną niewiadomą. Zły Rywin, niewinna gazeta, ustawa za łapówkę i przypuszczenia i nadzieja "reżysera" (kimkolwiek on jest): może ciemny tłum się nie połapie, może nie naskoczy, może nie zada sobie kilku oczywistych pytań, a jeśli już to może uwierzy w enigmatyczne odpowiedzi. 

Dlaczego tak długo czekano z ukazaniem afery? 

Dziennikarskie śledztwo – pada odpowiedź. Tak, oczywiście, jak najbardziej prawdopodobne, ale gdzie rezultaty. Wynikiem "skrupulatnego i długiego" śledztwa gazety jest artykuł, który nie przekazuje nic więcej poza tym, co można było powiedzieć pół roku temu. Rodzą się więc podejrzenia, czy w ogóle jakiekolwiek śledztwo miało miejsce? A może to tylko gra?  Dziś naczelny największego dziennika w Polsce tłumaczy: Czekanie było błędem. Tyko czy ktoś o takiej pozycji medialnej może popełniać "błędy" na taką skalę? A może przeprosiny też są tylko medialną papką, wystraszonego medium, które pogrążyło się własną decyzją na kompromis, rezygnacją z podawania niektórych informacji? 

I co w takim razie działo się przez ten czas, co robił, dziś już oskarżony o płatną protekcję, Rywin? Tego nie wiemy. Być może łowił ryby w mazurskich jeziorach... być może. On jest tym, który pierwszy przeprosił – premiera, teraz przeprasza po raz drugi – prezesa TVP, ponieważ, jak mówi,  wymieniając nazwiska obu panów  próbował jedynie odpowiedzieć na pytanie, z kim w ogóle konsultował się w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Biedactwo, źle go zrozumiano, źle zinterpretowano. 

Dlaczego Leszek Miller, który wiedział o sprawie, nie poinformował prokuratury o popełnionym przestępstwie? Najważniejszy urzędnik RP tłumaczy, że nie traktował poważnie domniemanej próby płatnej protekcji, próby, w którą został przecież wmieszany. Wystarczyły mu przeprosiny, o reszcie zapomniał.  Dlaczego nie zareagował? Skoro ignoruje się, choćby przypuszczenie, o przestępstwie, przestępstwie nie byle jakim, to co dzieje się "niżej". Jak funkcjonują instytucje państwowe, jak działają przedsiębiorstwa, jaką drogą zdobywa się w naszym kraju pracę, tytuł, pozycję...?

Następne: dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie podjęło żadnych działań po notatce, którą na ten temat we wrześniu opublikowało "Wprost"? Dlatego, że notatka była zamieszczona na "kpiarskich" stronach tygodnika? Ale przecież to zapowiedź afery na najwyższym szczeblu. Kupowanie ustawy nie jest sprawą – ot – sprawą, tym bardziej gdy obok rozbrzmiewają nazwiska z najwyższej rządowej "półki". Na takie informacje, na takie "notki" nawet, instytucje odpowiedzialne za praworządność muszą reagować, muszą sprawdzać. 

Pytania... i tylko mgliste i "snute" odpowiedzi na nie. Najgorsze, że niejasność rodzi kolejne zagadki i kolejne wątpliwości.  Wolne media? Czy rzeczywiście społeczeństwo otrzymuje rzetelną, przeźroczystą informację? Jaki czynniki decydują o selekcji materiału do publikacji? Czyim interesom są podporządkowane działania prasy, radia, telewizji? – publicznym... czy aby na pewno? I co w taki razie z demokracją, z gwarancją swobody wymiany myśli i idei, może to tyko pozór stworzony na użytek elit świata biznesu i polityki? 

Od tego jak do końca zostanie rozwiązana sprawa Rywina zależy poczucia naszego, ludzkiego, społecznego spokoju. Bo po czasie zapewne dyskusja umilknie, afera powoli zniknie z pamięci, ale niesmak po niewyjaśnionych zagadkach  pozostanie na długo.


POWIĄZANE

W ostatnich latach przemysł rozrywkowy w Polsce przechodzi dynamiczne zmiany. Dz...

W dzisiejszym świecie, w którym technologia jest nieodłącznym elementem życia co...

W dzisiejszym świecie zmiany w gospodarce zachodzą w zastraszającym tempie. Prze...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę