To wyjątkowo zuchwała złodziejka! Beata K. (42 l.) żerowała na ciężkiej pracy podkrakowskich plantatorów. Pod osłoną nocy kradła z ich pól czosnek - podaje FAKT.pl. W ciągu trzech miesięcy zabrała im tysiące główek tej rośliny.
Złodziejka grasowała w podkrakowskich Proszowicach, największym w Polsce zagłębiu czosnkowym. Nocami jeździła samochodem po wioskach i zabierała dojrzały czosnek z pól. Posunęła się nawet do tego, że kradła czosnek wprost spod domów plantatorów.
Swój łup pakowała do worków i chowała do swojego audi. Jednej nocy potrafiła wywieźć kilkadziesiąt tysięcy główek czosnków. Worki z łupem trzymała na klatce schodowej w mieszkaniu u stóp Wawelu. Beata K. ze swego procederu uczyniła stałe źródło utrzymania. Handlowała czosnkiem na największym placu targowym w Krakowie. Plantatorzy szybko wytropili czosnkową złodziejkę.
Sprawą zajęła się policja. Funkcjonariusze zatrzymali Beatę K., ale w jej samochodzie nie było czosnku. Nie dali jednak za wygraną. Kilka dni później natknęli się na stojące przy drodze audi. Samochód był otwarty, ale w środku nikogo nie było. Na siedzeniach oraz w bagażniku leżały worki z czosnkiem. Na jednej z plantacji policjanci znaleźli Beatę K. Kobieta nie potrafiła wytłumaczyć, co tam robi. W końcu przyznała się do kradzieży. W jej mieszkaniu policjanci znaleźli ponad 4 tysiące główek czosnku. To tylko część łupów. Pozostała została sprzedana. Straty mogą przekraczać 30 tys. zł. Choć złodziejka trafiła już w ręce policji, plantatorzy nie kryją oburzenia.
– Wspólnie z żoną ciężko pracujemy, by wyhodować czosnek. Trzeba go sadzić, uprawiać, potem przycinać i suszyć. Tak kobieta przyszła i zabrała plony, na które tak ciężko pracowaliśmy – mówi Tomasz Antos (31 l.), któremu Beata K. zabrała niemal 2 tys. główek czosnku o wartości ok 5 tys. zł. – Nie pozostaje nam nic innego jak ogrodzić pola – dodaje.