Opolskie wsie przed świętami świecą i migają jak Las Vegas. Nowa świecka tradycja oświetlania domów liczy już kilka lat.
Wieczorem całe wsie mrugają, świecą i pulsują. Urokliwa iluminacja zaczyna się na styku województw dolnośląskiego i opolskiego, a kończy w okolicach Dobrodzienia. Dalej zdarzają się pojedyncze oświetlone choinki przed domem i to wszystko.
Oświetlenie domów na święta ma charakter rywalizacji. Nikt nie chce zostać w tyle, a każdy dokłada starań, by jego obejście milo jak najwięcej najoryginalniejszych świateł. Świecące gwiazdy na oknach to banał. Teraz najmodniejsze są trójkątne świeczniki i błyskające gwiazdy z kometą. Jednak największym hitem jest otaczanie budynku wielometrowy sznurem światełek. Nikt na to nie szczędzi pieniędzy, bo światełka nie są drogie. Komplet zwykłych lampek kosztuje od 6 do 12 złotych. Zestaw lepszej jakości, przystosowany do świecenia na dworze, jest nieco droższy i kosztuje około 30-40 złotych.
U Józefa Dudka w Nowej Kuźni na podwórku świeci się ponad 2 tys. żaróweczek. Dom widać z drogi już z odległości kilometra. Jest święcący księżyc, gwiazda betlejemska, ustrojony ganek i lampki na choinkach. Inne obejścia też mają światełka, ale nie tyle i nie aż tak wymyślne.
Nie wszystkim mieszkańcom opolskich wiosek podoba się migotanie świateł, ale i oni robią to samo co wszyscy, bo czują presję sąsiadów. Tylko nieliczni mają odwagę wyłamać się ze stereotypu i z roku na rok stosują coraz wymyślniejsze sposoby dekorowania obejść.