Poziom nasycenia środkami chemicznymi polskich gleb nie stwarza zagrożenia dla produkcji zdrowej i bezpiecznej żywności - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.
Izba ma jednak zastrzeżenia do nadzoru nad obrotem środkami chemicznymi. Mimo, że w ostatnich latach wzrosło zużycie nawozów mineralnych i środków chemicznych to i tak stosujemy ich znacznie mniej niż w krajach o intensywnej produkcji rolnej.
Wiceprezes NIK - Zbigniew Wesołowski podkreślił jednak, że dużym zagrożeniem jest brak właściwego nadzoru nad obrotem środkami ochrony roślin.
Zdarzały się przypadki, że stosowano nawozy, które nie były w ogóle dopuszczone do sprzedaży w Polsce. Z raportu Izby wynika, że nadal bardzo poważnym problemem są tak zwane mogilniki, czyli miejsca składowania przeterminowanych środków ochrony roślin.
Zdaniem Izby, takie mogilniki mogą stać się dla środowiska bombami z opóźnionym zapłonem, ponieważ ich likwidacja przebiega zbyt wolno.
Dotychczas zlikwidowano jedynie około 30 z ponad 200 mogilników stworzonych w latach 70-tych. Izba wskazuje, że samorządy i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska powinny tym problemem zająć się jak najszybciej.