Myto za przejazd przez rzeki i góry

Nie jest wykluczone, że nawet 200 złotych miesięcznie będziemy płacić za to, że jadąc do pracy, skorzystamy z mostów i tuneli

Posłowie pracują właśnie nad zgłoszonym przez rząd projektem ustawy o drogowych spółkach specjalnego przeznaczenia. Mają one budować w Polsce szybkie drogi i autostrady. Projekt przewiduje, że spółki te będą mogły pobierać od kierowców opłaty za przejazd mostami i tunelami. Opłatę określono, w zależności od kategorii samochodu (czyli jego wagi), w wysokości od 4 do 9 zł. Kierowcy samochodów osobowych będą musieli zapłacić za przejazd mostem 5 zł, a tunelem 10 zł. Gdyby ktoś codziennie musiał korzystać z takich obiektów, wydałby na opłaty nawet 200 złotych.

Nie będzie prawa wyboru
Myto pobierałyby nowe spółki. Ale dotyczy ono tylko przejazdu tymi mostami, które znajdują się na drogach krajowych zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. A tych jest w całej Polsce 3690. Z tego 91 mostów ułatwia przeprawy przez rzeki, m.in. przez Wisłę, Odrę, Bug czy Dunajec. Jak podaje generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, w ciągach dróg krajowych nie ma obecnie innej możliwości przedostania się na drugą stronę rzeki niż przejazd mostem. Brakuje więc alternatywy np. w postaci promu. Po wprowadzeniu opłat kierowcy nie będą mieli więc innego wyboru niż płacić.

Większość mostów, za przejazd którymi mogą być pobierane opłaty, znajduje się poza granicami miast, jednak opłaty mogą dotknąć również mieszkańców większych aglomeracji, przez które płyną rzeki. Wszystkie obwodnice miast są bowiem zarządzane właśnie przez państwo. Przykładowo planowana obwodnica Warszawy będzie mieć w swoim ciągu zarówno most, jak i tunel.

Furtka dla państwa
- Zapis umożliwiający pobieranie opłat za przejazd przez mosty i tunele od lat znajduje się w ustawie o drogach publicznych. Dotychczas z niego nie korzystaliśmy i jest mała szansa, że korzystać będziemy - twierdzi Andrzej Maciejewski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jego zdaniem przepis jest furtką awaryjną na wypadek, gdyby państwo musiało zbudować dużym kosztem most i sfinansować go np. za pomocą kredytu. Opłaty pobierane za przejazd nim miałyby wówczas pomóc spłacić pożyczkę, tak jak ma to miejsce w przypadku płatnych autostrad. - Płatny mógłby być przejazd mostem łączącym Gdynię z Helem. Koszty jego wybudowania byłyby bowiem olbrzymie - podaje przykład Andrzej Maciejewski.

Czarny scenariusz dla kierowców
Ustawa nie precyzuje, czy trzeba będzie płacić myto za przejazd już istniejącymi mostami, czy takimi, które dopiero powstaną. Mówi jedynie o mostach znajdujących się na drogach krajowych. Jeżeli zapis ten wejdzie w życie, nowo powoływane spółki drogowe będą mogły zacząć pobierać opłaty również za przejazd mostami już istniejącymi. A uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczać np. na budowę nowych autostrad. Taki czarny scenariusz przewidują eksperci do spraw dróg. Twierdzą, że prawdopodobieństwo zastosowania opłat wzrasta po uchwaleniu ustawy o spółkach drogowych. Tym bardziej że będzie im łatwiej pobierać opłaty, gdy będą zarządzać zaledwie kilkoma, a nie jak GDDKiA, kilkoma tysiącami mostów. - Ich kapitał założycielski będzie niewielki, dlatego jak kania dżdżu będą potrzebować różnych źródeł dochodu - twierdzi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Tym bardziej że zgodnie z ustawą spółki powoływane do budowy nowych dróg i zarządzania nimi muszą mieć wkład pieniężny na poziomie zaledwie 500 tys. zł. A to może być za mało, by banki zechciały kredytować ich inwestycje.