Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Modernizacja szosy Białystok - Augustów

15 czerwca 2005
Polska buduje sobie drogę przez lasy. Lasy te są tak wartościowe, że Unia Europejska chce je chronić. Ale Polski to nie obchodzi. Możliwe, że trzeba będzie za to zapłacić. I to wyjątkowo słono.

Prace na odcinku krajowej "ósemki" między Sztabinem a Kolnicą zakończą się pod koniec roku. Polegają na poszerzeniu jezdni i zwiększeniu jej nośności. Tędy ma bowiem przebiegać europejski korytarz transportowy, łączący Europę Środkową z państwami bałtyckimi, znany pod nazwą Via Baltica. Na najważniejszym z punktu widzenia ochrony przyrody odcinku przebudowywanej drogi przecinającym fragment Puszczy Augustowskiej do zakończenia robót brakuje właściwie tylko pasów.

Koszt tej inwestycji to prawie 13 mln zł. Tylko 40 proc. pochodzi z budżetu państwa.

- Prace współfinansuje Bank Światowy - mówi Robert Cyglicki z Bank Watch, pozarządowej organizacji zajmującej się monitorowaniem pożyczek udzielanych Polsce. - Kiedyś sam dokładnie sprawdzał planowane inwestycje. W tej chwili analizy sporządza kraj ubiegający się kredyt. Tutaj jeszcze wizję lokalną przeprowadzał pracownik banku.

Cyglicki zapytał centralę banku, czy wiedzą, przez jakie tereny przebiega modernizowana droga. Odpowiedź była jednoznaczna. Z analiz wynikało, że obszary te nie mają żadnej wartości przyrodniczej i nie są w żaden sposób chronione.

- Wszystko wskazuje na to, że celowo zostali wprowadzeni w błąd. Bo ta inwestycja jest sprzeczna z polityką środowiskową BŚ. Gdyby znali stan faktyczny, Polska zapewne nie dostałaby tych pieniędzy - podsumowuje Cyglicki.

Chcieliśmy poznać stanowisko resortu środowiska, ale monitowane przez nas biuro prasowe obiecało odpowiedź w piątek.

Przecięte szlaki

Przecinany przez krajową "ósemkę" południowy cypel Puszczy Augustowskiej, między Sztabinem a Kolnicą, jest wyjątkowo cenny przyrodniczo. Tędy właśnie przebiega główny szlak migracyjny łosi, wilków i rysi, łączący lasy wschodniej i zachodniej Europy. Cały ten obszar został włączony do europejskiego programu ochrony przyrody Natura 2000.

Co prawda, przed przystąpieniem Polski do UE powstał raport o oddziaływaniu tej inwestycji na środowisko. Wyjątkowo lakoniczny. Nie ma w nim ani słowa na temat szlaku migracyjnego dużych ssaków. Przemilczano także informację, że obszar ten ma zostać włączony do dyrektyw ptasiej i siedliskowej NATURA 2000.

- Na tej budowie wszystko odbywa się zgodnie z prawem - powiedział wyraźnie wzburzony Tadeusz Topczewski, dyrektor białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Wszelkie pytania w tej sprawie proszę kierować do nas na piśmie.

- Według unijnych norm drogi o określonym natężeniu ruchu muszą być ogrodzone - powiedział nam prof. Włodzimierz Jędrzejewski z Pracowni Badań Ssaków PAN w Białowieży. - Brak specjalnych przejść spowoduje rozdzielenie populacji i stopniowe jej zubożenie. W efekcie może to prowadzić do wyginięcia niektórych gatunków. Bo brak przejścia zagraża nie tylko dużym ssakom.

Na pytanie, dlaczego w ocenie oddziaływania na środowisko sporządzonej dla tej inwestycji nie ma ani słowa na temat szlaku migracyjnego, rzecznik generalnej dyrekcji pyta: "Skąd ta wiedza, że droga przecina główny szlak migracji tych zwierząt?"

Tymczasem profesor Jędrzejewski twierdzi, że wielokrotnie zwracał GDDKiA na to uwagę. W ubiegłym roku uczestniczyła nawet dostarczając informację, w powstaniu jego książki "Zwierzęta a drogi", gdzie ta kwestia była poruszana. Drogowcy nawet kupili znaczną część nakładu dla celów edukacyjnych.

Bez zastrzeżeń

- Nie mamy żadnych zastrzeżeń do tej budowy - podkreśla Józef Staniaszek, dyrektor wydziału środowiska i rolnictwa Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Prace na tym odcinku zostały uzgodnione jeszcze przed akcesją. Nie obejmują ich więc regulacje prawne związane z ochroną w ramach NATURA 2000.

Tymczasem już w 2001 roku Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że podpisując Układ Europejski, otwierający dopiero drogę do zjednoczenia, Polska nie tylko ma dostosować swoje prawo do ustawodawstwa unijnego, ale jest jeszcze przed akcesją zobowiązana do uwzględniania skutków płynących z prawa unijnego.

Oznaczałoby to, że przy planowaniu robót na krajowej "ósemce" należało brać pod uwagę konsekwencje z planowanej ochrony tego obszaru.

Teraz jeżeli nasze państwo zostanie zaskarżone przez któregokolwiek obywatela Unii do Komisji Europejskiej, a skarga zostanie pozytywnie rozpatrzona, to komisja może nakazać przywrócenie stanu sprzed inwestycji. Praktycznie oznaczałoby to zlikwidowanie zmodernizowanej drogi. W razie zignorowania nakazu ustalona zostaje dzienna kara finansowa. Pobierana do czasu cofnięcia szkód. Takie kary płacą w tej chwili Hiszpania i Grecja. Codziennie około 20 tys. euro.

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę