Minus na termometrze i minus w bilansie handlowym. Dziś na rynku hurtowym w Broniszach i kupujących i sprzedających jak na lekarstwo. A straty niemal z godziny na godzinę coraz bardziej poniżej zera. Najpierw zastój poświąteczny, potem rekordowe opady śniegu, a teraz mrozy. Dla handlujących owocami i warzywami ten rok nie rozpoczął się zbyt dobrze.
Małgorzata Skoczowska, Rynek Hurtowy w Broniszach: styczeń jest tym miesiącem kiedy handel jest najmniejszy. Natomiast tak wysokie mrozy jakie mieliśmy poniżej 20 stopni zdecydowanie wstrzymują handel z samochodów.
Na sprzedaż jabłek bezpośrednio z samochodu zdecydowali się dziś tylko nieliczni.
Rolnik: mam towar muszę go sprzedać jakby nie było nie ma innej opcji.
Rolnik: wiele osób nie dysponuje samochodem, który wytrzyma te warunki i myślę, że to może pomóc w sprzedaży.
Ale mróz i związane z tym utrudnienia w handlu to nie jedyne powody do narzekań. Ceny owoców pozostawiają wciąż wiele do życzenia.
Rolnik: przyjeżdża się dobę się stoi i zabiera się.
Rolnik: ludzie są zmęczeni, wyglądają źle. Tragiczne warunki są. A kupcy tez robią swoje i wyzyskują niesamowicie.
Trochę lepiej idzie sprzedaż w halach. Towaru na razie nie brakuje, ale z powodu mrozów są trudności z kupnem niektórych warzyw.
Rolnik: ziemniak przemarza, trudno jest go dowieźć z dalszych rejonów. Tutaj w podwarszawskich nie ma specjalnie.
To co jest, na razie jednak wystarcza. Bo na rynku hurtowym ruch niewielki. Mróz pokrzyżował plany producentom i importerom owoców. Nie ma się co dziwić, bo w taką pogodę najbardziej poszukiwane towary to nie jabłka czy mandarynki, ale cebula i czosnek.