- Jemy gorszej jakości masło, wyroby mięsne i miód. Poprawiła się za to jakość ryb - wynika z raportu Inspekcji Handlowej, opracowanego na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.Inspektorzy w pierwszych trzech kwartałach tego roku skontrolowała handel detaliczny: supermarkety, małe sklepiki, hurtownie żywności. Ogółem przebadano ok. 9 tys. partii żywności.
Uwag do jakości produktów było więcej niż w ubiegłym roku, choć jak zaznaczyła Małgorzata Kozak, wiceprezes UOKiK, nie znaczy to, że jedzenie gwałtownie się pogorszyło, lecz dokładniejsze są metody badań.
Zgodnie z przepisami żywność przeznaczona do sprzedaży powinna być odpowiednio oznakowana, czyli m.in. na etykiecie powinien być podany termin ważności do spożycia i składniki danego produktu. Poza tym część produktów ma określone normy, które muszą spełniać. Minimalne standardy jakości są regulowane przez prawo unijne. Dotyczą one m.in. masła, tłuszczy do smarowania, oliwy z oliwek, miodu i wyrobów czekoladowych. Takich norm nie posiadają natomiast wszelkiego rodzaju wyroby mięsne i pieczywo.
Kozak wyjaśniła, że Inspekcja badała przede wszystkim czy skład żywności, który został umieszczony na etykiecie zgadza się z tym, co rzeczywiście zawiera produkt. Jak się okazało wielu producentów nie przestrzega nawet tych norm, które sami ustanowili.
Inspektorzy zbadali prawie 3 tys. próbek wyrobów mięsnych. W porównaniu z poprzednim badaniem, odsetek znalezionych nieprawidłowości wzrósł z 9 proc. do 17,7 proc. Najczęstszym problemem była niższa zawartość mięsa od deklarowanej na etykiecie, wyższa zawartość skrobi i wody, a także konsystencja produktu.
Gorzej niż rok temu wypadło także badanie przetworów mlecznych. W ubiegłym roku Inspekcja miała zastrzeżenia do 16 proc. próbek, teraz - 19,4 proc. Uwagi dotyczyły m.in. dodawania przez producentów tłuszczów roślinnych do masła, które nie powinno ich zawierać. Okazało się też, że niektórzy producenci posługują się zastrzeżonymi nazwami jak "feta" czy "oscypek". Tymczasem producent nie może w ten sposób nazywać swoich produktów i posługiwać się np. nazwą "ser Janosika - ser typu oscypek".
Sporo uwag pojawiło się także do jakości miodu sprzedawanego w sklepach. Nieprawidłowości zostały wykryte w 22,5 proc. skontrolowanych partii miodu. Rok wcześniej - 19,3 proc. Zastrzeżenia inspektorów budziła przede wszystkim zawartość znikomej ilość pyłków np. lipowych w miodzie lipowym. Okazało się też, że miody, które były sprzedawane jako odmianowe często były miodami wielokwiatowymi.
Lepiej niż przed rokiem wypadło za to badanie ryb i ich przetworów. Odsetek nieprawidłowości spadł w ich przypadku z 40,7 proc. do 32,2 proc. Najczęściej kontrolerzy kwestionowali niższą od deklarowanej ilość ryby w konserwach. Mieli też uwagi do zbyt dużej ilości glazury tj. otoczki z lodu na rybach sprzedawanych w całości.
Po kontroli Inspekcja nałożyła 223 mandaty karne na łączną kwotę 40 tys. zł. Wydała też 44 decyzje o wycofaniu produktów lub uzupełnieniu informacji czy obniżeniu cen.
7241870
1