Liczba gospodarstw spada, przybywa za to ludzi utrzymujących się z ziemi. To efekt dotacji z Unii, drogiego życia w miastach oraz trudności z pracą - stwierdza "Rzeczpospolita". Jak wskazują wstępne wyniki spisu rolnego przeprowadzonego jesienią ubiegłego roku, w ciągu ostatnich ośmiu lat liczba osób pracujących wyłącznie lub głównie w gospodarstwie rolnym zwiększyła się o 13 proc. Z pracy w gospodarstwie rolnym utrzymuje się ponad 2,2 mln osób. W 2002 roku było ich o 249 tys. mniej. - Szczególnie niepokoi fakt, że to zatrudnienie rośnie - mówi dr Łukasz Hardt z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Specjaliści wskazują kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Przede wszystkim płynące na wieś pieniądze z Unii. Od chwili naszej akcesji w 2004 r., Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeznaczyła na dopłaty do ziemi oraz inwestycje na wsi 112 mld zł. Rocznie można średnio otrzymać 200 euro dopłat na hektar. Dodatkowo młodzi rolnicy mogą liczyć na 75 tys. zł premii na start.
Do zwiększenia liczby zatrudnionych w rolnictwie mogła się także przyczynić trudna sytuacja na europejskim rynku pracy. Na polską wieś powracają Polacy, którzy kilka lat temu wyjechali do krajów Europy Zachodniej. Są też osoby, które przenoszą się na wieś z miast. - Kupiłem 2 hektary i założyłem winnicę. Zamierzam się z niej utrzymywać, choć na pierwsze plony i zyski muszę poczekać dwa lata - mówi dziennikarz Krzysztof Fedorowicz.