Szykuje się gorący poniedziałek. Setki rolników zjadą do Brukseli, by zmusić unijną administrację do dalszych działań na rynku mleka. Czy to jednorazowa akcja, czy początek nowego sezonu protestów?
Wszyscy pamiętamy zeszłoroczne akcje mleczarzy, którzy nie przebierali w środkach, by zademonstrować z jak fatalną sytuacją maja do czynienia.
Było rozlewanie mleka na polach, rozdawanie go przed sklepami i głośne protesty nie tylko w stolicy Belgii. W końcu Komisja Europejska ugięła się pod żądaniami farmerów i utworzyła specjalny fundusz pomocowy. 280 milionów euro zostało podzielone między producentów ze wszystkich krajów.
Przez chwilę wydawało się, że sytuacja jest opanowana, ale już pojawiają się kolejne głosy niezadowolenia. Właściciele małych gospodarstw obawiają się, że forsowane przez unijnych urzędników prywatne kontrakty między mleczarzami a przetwórcami mogą doprowadzić do zniżania cenników.
Ponadto wzrost notowań mleka nie jest tak duży, jak oczekiwali tego dostawcy. Owszem, po unijnej interwencji, wzrost był zauważalny, ale zdaniem rolników, skup powinien być kontynuowany, bo inaczej znów przyjdzie dołek.
Dlatego organizacja zrzeszająca małe, często rodzinne gospodarstwa, zamierza ponownie wyjść na ulice Brukseli domagając się podwyżki cen skupu mleka.
Wiadomo, że w proteście nie wezmą udziału przedstawiciele COPA-COGECA, bo są przeciwni rządowym interwencjom na rynku.