Mipol nie ma nic wspólnego z nielegalnym wprowadzaniem na rynek koniny - zapewnili w środę przedstawiciele spółki. Powołali się przy tym na przeprowadzone w firmie badania, które nie stwierdziły obecności koniny w produkowanej przez Mipol wołowinie.
Współwłaściciel firmy Mipol Józef Plata odniósł się do publikacji w niemieckim tygodniku "Der Spiegiel", który opisywał aferę końską, wymieniając m.in. polską firmę Mipol. Tygodnik podał, że firma Brandenburger Dreistern Konserven GmbH, producent sprzedawanego w sieci tanich sklepów Aldi Sued gulaszu wołowego, kupowała mięso od pośrednika Transmeat Schoeller GmbH, który z kolei importował je od polskiej firmy Mipol. Autorzy publikacji napisali, że "nazwę Mipol" wymieniano już w związku z pierwszym przypadkiem wykrycia koniny w brytyjskich burgerach".
Plata wyjaśnił na spotkaniu z dziennikarzami, że powiatowy lekarz weterynarii pobrał próbki z partii mięsa wysyłanego do Europy Zachodniej. Próbki te przebadano na obecność DNA końskiego i badania nie wykazały obecności takiego mięsa. Zapewnił, że Mipol jest bardzo nowoczesną firmą, zajmującą się ubojem i eksportem mięsa. W zakładzie przede wszystkim dokonuje się ubojów i rozbioru bydła, natomiast konina stanowi jedynie 8 proc. produkcji - podkreślił. Dodał, że na Zachód eksportowane są głównie ćwierci wołowe; mięso końskie sprzedawane jest do krajów Europy Południowej i Wschodniej. Firma nie sprzedaje mięsa mielonego - powiedział.
Dyrektor ds. logistyki Zofia Mikulec podkreśliła, że w spółce jest bardzo restrykcyjna kontrola i niemożliwe, by można było zamienić jedno mięso na drugie. Mówiła, że zakład wdrożył systemy kontroli jakości; zatrudnia weterynarzy, którzy kwalifikują mięso. Rozbiór i cięcie tusz odnotowywany jest przez system informatyczny. Każdy element jest pakowany próżniowo, ważony i etykietowany - tłumaczyła.
- Jest to spółka rodzinna; wizerunek firmy jest dla nas największą wartością. Jest nam przykro, że nasza firma została pomówiona o stosowanie nierzetelnych praktyk, co w rzeczywistości nie miało miejsca. Wszystkie kontrole, które do tej pory zostały przeprowadzone w naszej firmie przez różne instytucje państwowe nie wykazały żadnych nieprawidłowości - powiedziała Mikulec.
Plata poinformował, że w związku z publikacją do tygodnika "Der Spiegiel" zostało wysłane sprostowanie. - Czekamy na rozwój sytuacji - dodał. Zwrócił też uwagę, że dziennikarze pisząc ten artykuł nie kontaktowali się z Mipolem. Poinformował też, że Mipol nie wysyłał mięsa do niemieckiej firmy wymienionej w publikacji.
Plata wyjaśnił, że toczące się postępowanie prokuratorskie jest "w sprawie", ale dotychczas nie wykryto żadnych nieprawidłowości. - Wszystkie dokumenty potwierdzają rozchód co do kilograma mięsa wołowego i końskiego - zaznaczył. Mikulec dodała, że firma nie została o nic oskarżona.
Minister rolnictwa Stanisław Kalemba pytany przez PAP o publikację w "Der Spieglu" powiedział w środę, że wynika z niej, iż Polska sprzedawała na Zachód koninę, co nie może być zarzutem. Jeżeli zarzuty dotyczą konkretnej firmy, a są one nieprawdziwe, to może ona zaskarżyć tygodnik i powinna tak zrobić - zaznaczył minister.
Firma Handlowo Usługowa "Mipol" mieści się w Starym Sączu. Posiada ona m.in. zakład produkcyjny, prowadzony ubój i rozbiór mięsa, cztery magazyny chłodnicze, mroźnię składową oraz biologiczną oczyszczalnię ścieków. Zatrudnia 100 osób. Roczny obrót sięga 130 mln zł.
8845988
1