Już niebawem miody pitne znajdą się na liście produktów regionalnych Unii Europejskiej. Tym samym staną się obok np. oscypka produktem chronionym. Producenci jednak nie liczą na wielkie wzrost sprzedaży .
Maciej Jaros, właściciel drugiej co do wielkości w kraju pasieki uważa że po otrzymaniu certyfikatu jeśli chodzi o zbyt niewiele się zmieni.
Z wytwórni w Łazisku pod Tomaszowem schodzi z linii produkcyjnych 40 tysięcy litrów miodów pitnych głownie na polski rynek. Produkuje się tutaj półtoraki, dwójniaki i trójniaki.
10 tysięcy litrów tuż przed świętami wysyłanych jest do Stanów Zjednoczonych. Produkcja dobrej jakości trunku nie może być masowa, dlatego też właściciel pasieki nie nastawia się na duży eksport swoich produktów do Unii.
Nastawienie się na masową produkcję miodu pitnego, żeby zaspokoić polski rynek i europejskich odbiorców wiązałoby się ze sprowadzaniem miodu z innych krajów a tego rodzimi producenci chcą uniknąć. Tu większość surowca to miody gryczane i wrzosowe.
Po wciągnięciu na listę Komisji Europejskiej pasieki w Polsce będą kontrolowane. Urzędnicy sprawdzą w jakiej technologii produkowane są złociste trunki. Za nielegalne produkowanie miodów pitnych grozić będzie nawet kara 5 lat pozbawienia wolności.