Wilk, który zagryza zwierzęta w gminie Czarna (woj. Podkarpackie), musi zginąć. Tak zdecydował minister rolnictwa. - To niemożliwe, by zastrzelić jednego, konkretnego osobnika - mówi myśliwy.
- Wnioskował o to wójt gminy Czarna, a wojewoda poparł jego stanowisko. Na
tym terenie grasuje wilk, który sieje spustoszenie wśród zwierząt
gospodarskich - mówi Joanna Budzaj, rzecznik prasowy wojewody
podkarpackiego.
Na głosy z Podkarpacia zareagował minister środowiska i
już się zgodził na odstrzał jednego wilka - samca. Jego odstrzału będą mogli
dokonać wskazani przez wojewodę myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego. Będą to
mogli zrobić wyłącznie na łąkach czy pastwiskach poza lasem. Czas też został
wyznaczony - do zakończenia wypasu zwierząt gospodarskich. Minister przed końcem
roku chce mieć na swoim biurku informację o efektach akcji.
Ale jaka jest
gwarancja, że zaczajeni na łące myśliwi ustrzelą akurat tego konkretnego wilka?
A jeśli podejdzie im pod strzelby inny osobnik? - Jest to całkiem możliwe -
uważa Franciszek Maresz, bieszczadzki myśliwy, przewodniczący wojewódzkiego
sejmiku łowieckiego. - Trudno ustalić, który wilk zagryza zwierzęta. Żaden z
nich nie ma przecież napisane, że jest zabójcą. A wilk do wilka podobny -
dodaje.
Decyzję o odstrzale krytykuje Bartosz Jagusztyn, wiceprezes Ligi
Ochrony Przyrody w Rzeszowie. - Wilk atakuje zwierzęta gospodarskie, wtedy
gdy brakuje mu posiłku w lesie. Jeśli raz spróbuje, to potem znowu podejdzie do
owiec, bo już wie, że ich zdobycie jest łatwe. To dla niego jak posiłek podany
na talerzu. Człowiek przecież po to ma intelekt, by wymyślić zabezpieczenia
przed takimi atakami - mówi Jagusztyn.
Inne głosy słyszymy w gminie
Czarna. - Ten wilk, o którego nam chodzi, stał się tak agresywny, że zaczął
już warczeć na ludzi. Dlatego wystąpiliśmy o zgodę na jego odstrzał - mówi
Małgorzata Bartnik, sekretarz gminy Czarna.
Wilk grasuje w miejscowości
Rabe, gdzie są gospodarstwa owczarskie. W tym roku padło tam jego łupem
jedenaście owiec.