Gigantyczny bochenek posłużył wczoraj Grzegorzowi Kołodce do zilustrowania tego, jak dobry budżet realizować będzie ekipa Millera w przyszłym roku. Niestety, rekwizyt nie odegrał należycie swojej roli. Co więcej, minister finansów po przemówieniu po prostu wyszedł, po raz kolejny unikając pytań dziennikarzy. Część z nich z resztą opuściła konferencję prasową jeszcze w trakcie jej trwania, nazywając ją skandalem.
Grzegorza Kołodkę na konferencji zastąpiła wiceminister Halina
Wasilewska-Trenkner. To ona miała odpowiadać na przygotowane przez dziennikarzy
pytania. Pierwsze dotyczyło tego, kto zapłacił za upieczenie chleba o metrowej
średnicy? Pani minister tłumaczyła, że na ten gadżet zrzucili się po parę
złotych pracownicy ministerstwa.
Zdaniem specjalisty w dziedzinie
marketingu medialnego Piotra Tymochowicza, styl ministra Kołodki jest bardziej
stylem gwiazdora filmowego niż stylem wicepremiera. Dlatego przez większość
ludzi uważany jest on za niestosowny.
Gwiazdorzy filmowi budzą zwykle
uwielbienie i respekt. I tego chciałby również Grzegorz Kołodko – niestety,
zupełnie odmienne uczucia mają podatnicy, którzy "występy" ministra zmuszeni są
oglądać. Ci ludzie nie padną przed nim na kolana i nie będą go za to kochać.
Raczej będą sobie wyobrażali, że jest, łagodnie mówiąc, dziwnym ministrem
finansów – twierdzi Piotr Tymochowicz.
Grzegorz Kołodko jest
ministrem pełnym żarliwego optymizmu, który przypomina czasy Edwarda Gierka i
propagandy sukcesu. Ten powrót PRL-owskich strategii dostrzegają z resztą
eksperci w wizerunku medialnym zarówno Kołodki, jak i całego rządu.
Cóż,
były prezydent USA R. Reagan był aktorem, ale odróżniał scenę polityczną od
teatralnej.