To największy w tej części Europy przetarg na dostawy biokomponentów. PKN „Orlen” ogłosił, że chce kupić 400 tysięcy ton estrów rzepakowych za około miliard złotych. Producenci biododatków zacierają ręce, ale są też pełni obaw czy nie powtórzą się zeszłoroczne kłopoty.
Największy polski koncern naftowy rozesłał już do producentów biokomponentów zaproszenia do udziału w akcji ofertowej.
Firma potrzebuje około 400 tysięcy estrów metylowych przeznaczonych do produkcji w Polsce, Czechach oraz na Litwie samoistnych paliw i komponentu do oleju napędowego. W tym roku „Orlen” za wyjątkiem rynku czeskiego wycofał się z zapotrzebowania na estry olejów palmowych czy sojowych. To dobra informacja dla plantatorów rzepaku.
Tomasz Pańczyszyn Krajowa Izba Biopaliw: dla wszystkich firm produkujących te komponenty, a przede wszystkim dla całego sektora przetwórstwa olejów rzepakowych, producentów rzepaku – jest to bardzo istotny element. On będzie wpływał istotnie na cenę surowca i na stabilność tego rynku.
Producenci biokomponentów z przetargiem wiążą wiele nadziej, ale także obaw. W zeszłym roku w listach do premiera ostro protestowali przeciwko praktykom „Orlenu”. Koncern zagwarantował sobie między innymi prawo do powiększenia lub zmniejszenia wielkości dostaw o 15%. Ale nie tylko.
Tomasz Pańczyszyn Krajowa Izba Biopaliw: nie wiemy zatem czy zapisy, które były najbardziej kontrowersyjne w roku poprzednim, a więc przede wszystkim odstąpienie od realizacji przetargów w przypadku zmiany przepisów prawnych, czy tego rodzaju przepisy nadal obowiązywać będą w roku obecnym.
Potencjalni dostawcy surowca będą musieli zagwarantować, że przy wytworzeniu estrów zużyli 75% surowca pochodzącego z terytorium Unii Europejskiej.