Miało być więcej, prościej i sprawiedliwiej – z takimi oczekiwaniami czytaliśmy dokumenty związane z nowym programem na lata 2014-2020.
Dzisiaj możemy powiedzieć już trochę więcej o konkretach, a więc: po pierwsze miało być więcej i rzeczywiście będzie w dopłatach obszarowych więcej w porównaniu do tego co mieliśmy dotychczas. Mogą niepokoić nas dopłaty w 2014 roku w okresie przejściowym, gdzie zgodnie z propozycją Rozporządzenia Ministra w sprawie płatności w ramach systemu wsparcia bezpośredniego w okresie przejściowym tj. w 2014 roku: pozbawia się UPO i tak będzie w latach następnych. Proponowana podwyższona stawka jednolitej płatności obszarowej na 2014 rok nie pokryje dotychczasowej łącznej kwoty przyznawanych dopłat w 2013 roku. Gdyby liczyć tylko pieniądze, które przychodzą z EU na PROW 2014-2020, to tych pieniędzy jest mniej niż było w poprzedniej edycji. Całe szczęście, że budżet państwa obiecuje dopłacić i przesunąć środki z polityki spójności. W sumie rzeczywiście na PROW jest więcej.
Czy propozycje rozwiązań działań w PROW zapewniają sprawiedliwy podział przyznanych środków? Według mnie, daleko tym propozycjom do sprawiedliwości... Przede wszystkim wprowadzenie nowego wskaźnika oceny efektywności gospodarstwom, jakim jest wskaźnik standardowej produkcji, dzieli Polskę na cztery regiony, przyjmując wskaźniki, które często wykluczają z programów rolników województwa małopolskiego. Przyjęte wielkości, jako kryteria uczestnictwa w programach są wygórowane, dotyczy to modernizacji gospodarstw, młodych rolników, restrukturyzacji małych gospodarstw oraz działań związanych z rozpoczęciem działalności gospodarczej na wsi. Analizując algorytmy Ministerstwa Rolnictwa na podstawie, których przyznano kwoty na działania w poszczególnych województwach wyliczyliśmy, że w tych czterech podstawowych działaniach, o których mówimy powyżej, weźmie udział w Małopolsce tylko 8 tys. gospodarstw, co w stosunku do 180 tys. gospodarstw powyżej 1 ha w Małopolsce, stanowi to tylko 4%. Co o tych programach mogą mówić pozostali rolnicy, którzy z różnych względów z nich nie skorzystają – więc gdzie tu sprawiedliwość?
Miało być prościej, a jak zwykle jest bardziej skomplikowanie. Zapowiadany obowiązek książek rachunkowości rolnej spowoduje, że będziemy musieli szkolić ludzi, którzy te książki poprowadzą. Służby ODR na pewno nie są w stanie obsłużyć 8 tys. książek. Prowadzenie ksiąg rachunkowości rolnej wynika nie tylko z obowiązków zapisanych w projektach, ale przede wszystkim z konieczności określenia wartości dodanej, którą trzeba udowodnić, że wystąpiła i osiągnęła określone parametry.
Gdy się czyta pierwsze rozdziały PROW dotyczące doradztwa, szkoleń ma się wrażenie, że stanowią one najważniejszą i najistotniejszą częścią programu. Ilość pieniędzy przeznaczonej na te działania przyprawia o zawrót głowy, a przyjęte kryteria wręcz z góry określają kto będzie ich beneficjentem.
Mam nadzieję, że ostatnie konsultacje, które będą przeprowadzane pod koniec lutego i marca spowodują, że zespoły naukowców będących ciałami doradczymi w Ministerstwie i urzędnicy ministerialni pójdą po rozum do głowy i popatrzą szerzej na problem prawie 2 mln gospodarstw w Polsce w tym 260 tys. gospodarstw w Małopolsce w sposób taki, o których będziemy mówić, że procedury tworzone przy realizacji tego programu dadzą szansę producentom rolnym na otrzymanie więcej pieniędzy w sposób sprawiedliwy i prosty.
Henryk Dankowiakowski
9461971
1