Tysiące Bułgarów uczestniczyły w niedzielę w protestach przeciw wysokim cenom ustanawianym przez krajowych monopolistów - przede wszystkim producentów i dostawców energii elektrycznej i paliw.
Protest organizowano za pomocą internetu. Ideą inicjatorów był przejazd samochodami przez ulice dużych miast i blokowanie stacji benzynowych poprzez kupowanie minimalnych ilości paliwa.
Osobną demonstrację zwołała w Sofii pozaparlamentarna partia WMRO. Około tysiąca jej zwolenników zebrało się pod oknami siedziby rządu, by protestować przeciw monopolistycznym praktykom dostawców prądu, operatorów telefonii komórkowej i dużych sieci handlowych.
Według radia publicznego protesty odbyły się w największych miastach: Sofii, Płowdiwie, Warnie, Ruse, Wielkim Tyrnowie i innych. W trakcie demonstracji w Błagojewgradzie na południowym zachodzie kraju sznur samochodów miał 3 kilometry długości, w Płowdiwie około 2 tys. kierowców i motocyklistów zablokowało centralne skrzyżowania. Do blokady jednej z centralnych arterii transportowych doszło też w Sofii.
Protestujący domagają się od rządu natychmiastowych działań w celu wstrzymania wzrostu cen paliw, m.in. obniżenia podatku VAT z obecnych 20 do 12 proc. i ustalenia pułapu marży zysku dla handlowców. Według danych organizacji konsumenckich i przewoźników, ceny paliwa od początku roku wzrosły przeciętnie o 12 proc. Najbardziej podrożał olej napędowy, który w Bułgarii jest droższy niż w większości państw unijnych.
Wyprzedzając protesty, w piątek rząd powołał specjalną komisję do obserwacji cen detalicznych i do walki ze spekulacją. Premier Bojko Borysów zapowiedział zdecydowane zwalczanie praktyk spekulacyjnych.
Uczestnicy niedzielnych akcji zapowiedzieli rozszerzenie protestów w następnych dniach.