Służby coraz dokładniej prześwietlają Mirosława Karapytę, znanego również jako podkarpacki demon seksu. Bohater najgłośniejszej afery ostatnich tygodni okazał się podróżnikiem-amatorem, który zwiedził niemal cały świat - podał FAKT i serwis politykier.pl. Skąd miał na to pieniądze?
Chiny, Kanada, Brazylia, Kazachstan, Włochy, Chorwacja - długo by wymieniać miejsca, które zaszczycił swą obecnością pan Mirosław. Na wakacjach polityk mógł odpocząć, naładować akumulatory i nacieszyć swe oczy napotkanym w odległych miejscach pięknem. Jednak nie wszystko jest tak pozytywne, jakby mogło się wydawać.
Jak dowiedzieli się dziennikarze "Faktu", prokuratura uważa niektóre wycieczki za formę łapówek. Tak było m.in. z jego wypadem wraz z tajemniczą "osobą towarzyszącą" do Włoch za 10 tys. zł.
- Pobyt opłacił przedsiębiorca, który chciał uzyskać dotację na działalność rolniczą, a marszałek obiecał, że urząd uruchomi program, z którego dotacja będzie możliwa - mówi Andrzej Jeżyński, z lubelskiej prokuratury apelacyjnej.
Nas bardziej interesuje, czy osoba towarzysząca dostała po tym wyjeździe pracę...