Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zadeklarowała, że zagłosuje w piątek przeciwko rządowemu projektowi ws. uboju rytualnego. "Kiedyś musi być pierwszy raz. Nawet, jeśli będę musiała zapłacić, nie chciałabym łamać sobie kręgosłupa w tej konkretnej sprawie" - podkreśliła.
"Jestem lekarzem, a rolą każdego medyka jest znoszenie cierpienia, a nie przyzwolenie na cierpienie. W moim odczuciu nie ma przyzwolenia na cierpienie zwierząt" - powiedziała Kopacz w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Jak podkreśliła, podczas zaplanowanego na czwartek posiedzenia klubu PO, na którym ma być omawiany projekt ws. uboju, będzie "próbowała tłumaczyć i prosić, by nie było dyscypliny w tej sprawie". "Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wyliczenia, którymi epatują ci, którzy zajmują się ubojem rytualnym, przekładają się na miejsca pracy czy nie. Dzisiejsze spotkanie klubu to będzie też rzetelna informacja i będzie dylemat, gdyby się okazało, że z jednej strony będzie utrata miejsc pracy, a z drugiej będzie naturalna sympatia i miłość do zwierząt" - mówiła Kopacz.
Jak zadeklarowała, jest przeciwna projektowi rządowemu ws. uboju rytualnego i głosując przeciwko niemu złamie ewentualną dyscyplinę klubową. "Kiedyś musi być pierwszy raz. Nawet, jeśli będę musiała zapłacić, nie chciałabym łamać sobie kręgosłupa w tej konkretnej sprawie. Źle bym się z tym czuła" - zaznaczyła marszałek Sejmu.
W klubie PO nie ma jednomyślności w kwestii uboju rytualnego. Część posłów PO otwarcie deklaruje głosowanie przeciwko propozycji Rady Ministrów.
Rządowy projekt, który powstał po wyroku TK, dopuszcza ubój bez ogłuszania na cele religijne pod warunkiem, że będzie on przeprowadzany w rzeźni. Wprowadza jednak zakaz stosowania podczas uboju rytualnego tzw. klatki obrotowej, w której zwierzę jest zamykane i unieruchamiane w celu poderżnięcia mu gardła. Projekt miał być głosowany w Sejmie w czerwcu. Głosowanie odroczono jednak do następnego posiedzenia Sejmu - oficjalnie ze względu na brak opinii MSZ do jednej z poprawek. Chodziło o zgodność propozycji z prawem UE.
Nieoficjalnie jednak posłowie PO przyznawali, że jednym z powodów odłożenia głosowania był brak jednomyślności w ich klubie. Przeciwko rządowym rozwiązaniom opowiada się m.in. grupa posłów, którzy zasiadają w parlamentarnym zespole przyjaciół zwierząt. "Trudno wymagać od członków zespołu przyjaciół zwierząt, by głosowali wbrew ich statutowej działalności, to byłoby chore" - ocenił w rozmowie z PAP szef zespołu Paweł Suski.
Jak dodał, parlamentarzyści - przeciwnicy rozwiązań rządowych proponowali w tej sprawie kompromis: odrzucić projekt Rady Ministrów i opracować nowy, poselski pozbawiony jednak zapisów budzących kontrowersje. Chodzi przede wszystkim o dopuszczenie uboju bez ogłuszania zwierzęcia.
Resort rolnictwa przekonuje, że utrzymanie zakazu uboju rytualnego może mieć poważne skutki dla polskiej gospodarki i grozi utratą tysięcy miejsc pracy w rolnictwie i jego otoczeniu.
9446828
1