Jak poinformował PAP we wtorek kierownik projektu Piotr Sendor, zeszłoroczne wyniki pilotażowego programu, badającego możliwość zastąpienia mechanicznej pielęgnacji obwałowań przeciwpowodziowych – wypasem małych zwierząt trawożernych okazały się na tyle obiecujące, że instytucja, która go finansuje: Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie zdecydował o kontynuowaniu tego pomysłu.
W tym roku na wałach pojawiły się matki z jagniętami, jagnięta już odchowane i dorosłe owce. „Chcemy sprawdzić, czy specyficzne warunki na takim niecodziennym pastwisku będą odpowiednie dla zwierząt w różnym wieku. Jest to kluczowy element, bo opłacalność tej metody jest uzależniona od prowadzenia na wałach standardowej produkcji owczarskiej” - ocenił Sendor.
Zaplanowany na co najmniej trzy lata program jest realizowany tak jak przed rokiem na doświadczalnym 600-metrowym odcinku wałów na potoku Gróbka w Krzeczowie k. Bochni. Został on podzielony na trzy kwatery o różnej powierzchni, w których są wypasane owce. Pasą się tam 24 dorosłe osobniki rasy polska owca górska i kilkanaście jagniąt.
Zadecydowano również o rozszerzeniu doświadczenia o kilometrowy odcinek wałów wiślanych w Wołowicach niedaleko Czernichowa. Tam na wolnym wybiegu znajduje się 45 dorosłych zwierząt rasy owca olkuska i kilkanaście jagniąt.
„Na wałach wiślanych testujemy wypas wolny, mniej efektywny, ale też dużo mniej absorbujący pracę rolnika” - zaznaczył kierownik projektu.
Jak podkreślił, na wypas zwierząt na tak ważnych obwałowaniach musiał się zgodzić marszałek województwa małopolskiego. Ze względu na rolę tych obiektów musiano dopełnić rygorystycznych procedur. Wykonano specjalistyczne ekspertyzy przez uprawnionego hydrogeologa, które jednoznacznie wskazują, że wypas stada liczącego nawet 50 sztuk owiec będzie dla wałów całkowicie bezpieczny.
Po pierwszym roku eksperymentu stwierdzono, że wypas owiec na wałach przeciwpowodziowych może dobrze wpływać stan tych obiektów hydrotechnicznych. Może też być alternatywą dla ich mechanicznego koszenia, co jest kosztowne, a w wielu miejscach nieskuteczne.
„Owce wbrew przewidywaniom niektórych krytyków, nie tylko nie uszkodziły darni, ale wpłynęły na wzmocnienie struktury obwałowań” - zaznaczył Sendor.
Według niego na badanym obszarze zaobserwowano pierwsze pozytywne zmiany składu roślinności porastającej wał. Pożądane gatunki traw powoli zwiększają swoją liczebność, wypierając rośliny dwuliścienne – tworzące luźne skupiska.
Analizy przeprowadzone specjalistycznym urządzeniem, penetrometrem wykazały, że poprawiła się też zwięzłość gleby, bo owce udeptały podłoże. Wyjadły też niekorzystne - z punktu widzenia struktury gleby - gatunki roślin oraz wystraszyły i przepędziły zwierzęta drążące nory i jamy.
Pośród negatywnych czynników stwierdzono zwiększoną zawartość azotanów w wodach przesiąkowych pochodzących z obwałowań. Nie jest pewne, czy ich źródłem są odchody owiec, czy też rozkładająca się trawa pozostała po wcześniejszym koszeniu mechanicznym.
Zgodnie z obowiązującym obecnie prawem przepędzanie zwierząt przez obwałowania jest zabronione, chyba że uzyska się zgodę marszałka województwa.